Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[7] Zaczynamy od nowa?


Stwierdziłam, że naprawdę muszę się zabrać za siebie. Przez to, że były święta, potem kilka dni grzechu a na końcu majówka... mogę powiedzieć jedno. Kiedy w poniedziałek pójdę do mojej dietetyczki, poczuje dopiero wtedy jak ja zaniedbałam ten miesiąc. A mogłabym być z 3 kg do przodu z odchudzaniem, gdybym się stosowała do diety, i... NIE... PODJADAŁA!

Serio... to moje podjadanie sprawia, że ja naprawdę nie mogę normalnie się odchudzać. Muszę coś z tym zrobić. Może medytacja... codziennie rano i wieczorem będę stosować taką zasadę, że będę siadać sobie spokojnie i myśleć o tym aby nie jeść... aby sprawić, że ten dzień będzie naprawdę owocnym dniem diety. A na koniec dnia, jeśli będzie to właśnie ten owocny dzień, będę siebie chwalić, będę mówić, sobie, że podjadanie, słodyczy ale też zwykłego jedzenia nie doprowadzi mnie do 55 kg. Może to mi coś pomoże. No i chyba będę stosować sobie w środku dnia kary. Znalazłam idealny sposób: Gumka recepturka. Jeśli tylko nabiorę ochoty na kupienie słodkiego czy zjedzenie czegoś... gumka na nadgarstku naciągamy i trzask! Powiem szczerze, bolesne, ale dla mnie nawet sprawdzone. Trochę poboli, ale to nic w porównaniu z kolejnym straconym dniem na bezowocnej diecie. No i jak mi moja Pani dietetyk powiedziała " Mam ochotę na słodkie to popij wodą". Więc to będzie moja metoda. Gumka recepturka + dwa łyki wody. Obym miała ją zawsze przy sobie. 

A tak... postanowiłam sobie zrobić nowy program treningowy. Fakt, że wtedy nie wiem kiedy będę robić ćwiczenia z Callanetics... ale może zrobię sobie akurat wtedy kiedy mam dzień odpoczynku. W końcu to nie żadne skakanie ani nic takiego, tylko rozciąganie. Oprócz brzuszków mnie tam mało co męczy w sensie siłowym. Większość tego to filmiki Mel B, ale również Pump it up - taniec który podesłała mi przyjaciółka.

Przesyłam mój plan treningowy. Wiem, że dzisiaj jest już 07.05 ale nie mogłam wykonać ćwiczeń w 05.05, dlatego jest ten plan przesunięty o jeden dzień. Ale i tak wczorajszy dzień odbębniłam, dzisiaj mnie czeka kolejny. I mam nadzieje, że tak będzie. Czemu? A bo przez moje cudowne ( o ironio) kobiece dni, wylądowałam u mojego lekarza rodzinnego, gdzie dostałam zastrzyk przeciwbólowy w tyłek! Tak... tak mnie bolało, że słaniałam się na nogach, myślałam, że zemdleję, zwymiotuje, albo padnę jednocześnie. Dzień udany... zaliczony pierwszy zastrzyk w dolną część ciała. Teraz nie wiem co mnie boli bardziej... podbrzusze, czy tyłek XD. 

Powiem, szczerze, oglądając dzisiaj jeszcze The Biggest Loser.... chciałabym aby nade mną stała taka Jillian jeśli chodzi o jedzenie. By wrzeszczała motywowała mnie abym nie żarła... może jest gdzieś do ściągnięcia edytor głosu, nagram sobie jej głosem " Nie żryj! Zabierz swój tyłek z tego sklepu! Dalej darz radę, z tą pokusą", i bym słuchała tego na ipodzie za każdym razem jak będę miała ochotę na słodycze... to by było cudowne


P.S. Zdjęcie jest za duże, a jak niestety przeskaluje, to nie widać kompletnie ćwiczeń, dlatego będzie dodane jako osobne zdjęcie w galerii. 

  • Wiosna122

    Wiosna122

    7 maja 2014, 17:07

    powodzenia ;))