Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
15. Kuchenna katastrofa!


Ale dzisiaj mam pecha, normalnie nie wierze! Chciałam dla taty zrobic karkówkę w worku pieczoną, i wszystko super piekłam jak kazano godzinkę, wyciągam a ziemniaki twarde, mięso na pol upieczone ;| To wstawilam moje paluszki rybne które powinny się piec 12 minut, wyciagam po 12 a one ledwo letnie w srodku. Piekarnik mi się zepsuł cholerka! 
Placki z cukinii tez sie na patelni smazyc nie chciały wyszło cukiniowe puree. 
Zrobiłam surówkę mimo ze wszystkie produkty były świeże smakowała jak zepsuta, musiałam wywalić! 

Normalnie to bym się wkurzyła na całego, ale nowe życie zobowiązuje prawda?  Wzięłam to wszystko z przymrużeniem oka. Karkówkę wstawiłam na drugą godzinę, paluszki tez dopiekłam. 

I tak sobie siedze i myslę jak będzie cudownie jak w końcu schudnę, kupię sobie super ciuszki. Obcisłą sukienkę z koronkowymi wstawkami ipiękny rozkloszowany trencz! 

Wydaje mi się że brzuszek trochę się zmniejszył, niewiele ale troszkę. Poza tym między udami zaczyna powiekszać mi się wolna przestrzeń  Nie wiem już jaki ja mam typ figury, skoro cycki niewielkie, brzuch wielgaśny i to jeszcze rośnie w szerz, przez co wyglądam jak moja siostra mimo, że waże 20kg mniej  Nogi szczupłe, biceps za to wielki :(

Ale nie ma się co łamać, wszystkie schudniemy i damy radę, będziemy piękne :) 

Pierwszy raz czuję ze to sie może udać, przemyslałam moje wczesniejsze próby i tak sie zastanawiam jak miałam gubić kilogramy jak sobie na obiad 3 razy w tygodniu fundowałam kotlety w panierce smażone na tłuszczu, ziemniaczki z masełkiem i surówkę polaną obficie oliwą. Ech... tak mi sie wydawalo wtedy ze jak to mam tak ze wszystkiego zrezygonować to niemozliwe! Na sniadanie były kanapeczki z ciemnego chleba ale jednak kanapeczki z masełkiem, na kolację tez kanapeczki z masełkiem i innymi pysznosciami. . . Chudłam dzięki regularnemu ruchowi, ale nie było to spektakularne, czesto waga sie zatrzymywała a ja sie demotywowałam, traciłam nadzieję. Ale wtedy wydawąło mi sie ze jem malutko, tyle co nic. Teraz jak pomysle ze na obiad zjadałam około 1000 kalorii to mi włosy stają dęba!