Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
euforia z doliną :( :)


... dziś waga wskazała 53,0 ... wiec teoretycznie nie jest źle...

wczoraj miałam dzień ważenia i mierzenia...

najpierw u pani od dietki.. same achy i ochy... w pasie 7 cm mniej, na wadze 4 kg mniej... miód malina... ale to było o 17-tej. Na 19-tą szłam na fitness. Chodze 2-3 razy w tygodniu od listopada. No i wczoraj pani pierwszy raz od listopada mnie pomierzyła... okazało się ze łape mam grubszą o 2 cm i w pasie (o zgrozo) 4 cm więcej, o udzie nie wspomnę :(

nagdadała mi, ze niby poważna kobieta a tracę czas i kase i żre jak prosiak :( ma racje... jak mogłam się tak zapuścić? buuuuu.... ale ja Jej pokaże... Kolejne mierzenie za miesiac. A jeśli chodzi o dietę to narazie 1000 i kolejne ważenie za tydzień (choć ja to i tak roie codziennie) ...