Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątunio:)
10 kwietnia 2015
...dziś na wadze 55,7 kg...
oj opornie idzie to gubienie po świętach a i czas przed @ też robi swoje ;) byle przetrwać... jeszcze tydzień...
jutro przede mną piękna sobota. Wyprowadze mojego fazerka na spacer. W planach w sobotę - rozpoczęcie sezonu w Gorzowie, w niedzielę - w Pile :)
haydii
10 kwietnia 2015, 08:00O witam witam :) Szerokiej drogi!
MichasiaK
10 kwietnia 2015, 08:06Witam, witam :) ale ładniusią masz maszynę. Szacunnn :) ja nietety nie sięgam nóżkami do ziemi. Mój Fazerek jest obniżony na maksa a i tak siegam czubkami paluszków ;) do zobaczenia na trasie lub na zlocie ;) LwG :D
haydii
10 kwietnia 2015, 11:30Zgadzam się z Tobą, też mam problemy techniczne ale daje radę :) Ogólnie od szczeniaka ledwo co upchałam sprzęt ale jechałam :) Zasługa braci <3 Kocham ich za tą pasję :)
MichasiaK
10 kwietnia 2015, 11:39a nie nie, ja tam jestem "świeżynka" ;) na starość zrobiłam sobie prawko kat.A i na kursie to pierszy raz siedziałam na motocyklu... zaczynałam od GS 500 , ale mi się "przewracał"... (zupelnie nóżkami nie sięgałam, więc musieliśmy sie rozstać... później ujeżdżałam Virago przez 2 lata... ale zaczęło mi za wolno jeździc ;) od roku jestem szczęśliwą posiadaczką "pięknych fazerkowych oczek" :D haha tak sobie myśle, że gdy zostanę "babcią" też będę zarażała swoje wnuki. Narazie suszę głowę mojej 17-latce że gdy będzie robiła za rok prawko na autko to musi za jednym zamachem n akat. A bo na pewno jej się to przyda ;) narazie widze pełną aprobatę :)
haydii
10 kwietnia 2015, 11:45Taka mama to skarb!!!! Ja niestety co roku toczę ze swoją batalię. Ona anty motocykl, anty szybkość anty w ogóle wszystko... Także w pełnej konspiracji robiłam prawo jazdy ale dopiero 2 lata temu, a wcześniej cóż... hulaj dusza piekła nie ma i byle policji tez nie było bo bez uprawnień się jeździło. na mniejszą skalę. Swój taki pierdzik oczywiście co prawka nie miałam ale co mama akceptowała to była 125 ka :P Ale bynajmniej mama spokojniejsza a jak bracia się zlitowali to cyk na ninje 900, potem suzuki 750 a teraz już postanowiłam przed ślubem szaleć i postawić się mamie i trach 600 :) a co będe żalować. Ale mama strasznie to przeżywa... strasznie...
MichasiaK
10 kwietnia 2015, 11:57...moja mama ma już 74 lata... urodziła mnie gdy miała 34 lata (w tamtych czasach to bylo strasznie późno::) ale zdążyłam jej napsuć krwi... i to własnie w okolicach 30-tki zaczęłam "szalec" - skoki spadochronowe a od 5 lat dołaczyłam motocykl... Z punktu widzenia rodzica poniekąd rozumiem matki... gdy moja Młodsza (teraz 15-latka) majac lat 12 patrząc oczkami kotka ze shreka błagającym tonem wyszeptała ... "ja też chce ze spadochronem" kategorycznie powiedziała - nie wcześniej niz jak skończysz 16 lat... ten moment zbliża sie nieubłaganie a Ona nie może się doczekać... Oj uwierz mi strach o własne dziecko to ogromne uczucie i trzeba miec dużo odwagi by pozwolic własnym dzieciom "żyć" i realizować swoje marzenia... (od 5 lat jeździ konno i skacze przeszkody ponad 1,2 m) brrr aż mnie ciary przechodząna samą myśl o tym. I to chyba nie ważne czy dziecko ma lat 5 czy 45 to uczucie strachu pozostanie zawsze.
haydii
10 kwietnia 2015, 12:00Oczywiście rozumiem, dlatego tak ciężko mi było gdy tata zmarł 8 lat temu. On jeden był za mną we wszystkim co robiłam - to on mi kupił pierwszy motocykl (motorynkę- haha). Teraz nie mam sprzymierzeńca ale i tak z 2 kółek nie zrezygnuję :) także LwG i
haydii
10 kwietnia 2015, 12:00Oczywiście rozumiem, dlatego tak ciężko mi było gdy tata zmarł 8 lat temu. On jeden był za mną we wszystkim co robiłam - to on mi kupił pierwszy motocykl (motorynkę- haha). Teraz nie mam sprzymierzeńca ale i tak z 2 kółek nie zrezygnuję :) także LwG i
haydii
10 kwietnia 2015, 12:01Oczywiście rozumiem, dlatego tak ciężko mi było gdy tata zmarł 8 lat temu. On jeden był za mną we wszystkim co robiłam - to on mi kupił pierwszy motocykl (motorynkę- haha). Teraz nie mam sprzymierzeńca ale i tak z 2 kółek nie zrezygnuję :) także LwG i do przodu! Udanego sezonu!! :)