Bo mój M, już nie chce mnie słuchac....
Większość moich problemów może się wywodzić z pracy... stresuję się nią okropnie. Już dziś mam ból żołądka, a jeszcze chciałabym mieć przyjemny wieczór z M...
Nie lubię raczej mojego szefa i jego "prawej ręki"... nie to, że są niemili czy coś, ale mają taką denerwującą cechę, że każda nasza korespondencja jest inwigilowana, nawet komunikatory. jak się coś wydarzy, nie ma konstruktywnej krytyki i szukania rozwiązania, ale udowadniane jest, że jestem niedouczona, że nie przewiduję przyszłości, że jestem głupia i w ogóle. temat jest drążony tak długo, aż wieżę, że to jedynie moja wina i wszelkie konsekwencje, włącznie z finansowymi, poniosę ja.... smutne i prawdziwe. Tacy są, a pozory muszą być zachowane, że jesteśmy wszyscy jedną wielką rodziną, która się kocha...
Dlatego już jestem głodna, bo się stresuję i boję jutra.