Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czas na zmiany


czyżby? nachodzą mnie wszelkie myśli. praca została jednak bez zmian, bo propozycja padła znienacka od górnych półek...

Ale brzuch mi powiększył się do rozmiarów silosa... najpierw wchodzi on, a potem idę ja. a do ciąży to mi daleko - mój ślubny nie chce, boli.... ale nie o tym w tej chwili mowa.

nie wiem co się dzieje ostatnio, ale mam totatlnego doła. z przerażeniem patrzę, jak się zaczyna robić cieplej na dworze. trzeba będzie się rozebrać, pokazać ciałka... a ja nie mam czego pokazywać, albo wręcz przeciwnie - za dużo jest tego, ale wolałabym tego NIE pokazywać...takie to zamknięte koło....im bardziej chcę schudnąć, tym więcej jem...

Sama myśl o odchudzaniu mnie przeraża, bo boję się zaczynać coś, czego nie skończę, co przerwę z jakiegoś głupiego powodu... a wtedy znów się pogrążę i tak w koło.

 

zaczynać...?