Dziś 3 dzień z Jilian i praktycznie przestałam czuć ból pod łopatką! To chyba to boksowanie :) Właśnie skończyłam level 1. Wydaje się takie łatwe, ale cardio mnie rozwala - owszem daję radę z nią poskakać, ale od razu muszę wypić szklankę wody i jedną zaraz po ćwiczeniach więc nawodniona z rana to ja jestem (bo jeszcze piję szklankę wody na czczo i/albo po śniadaniu). Dziś zaangażowałam pod koniec do ćwiczeń moją 3 latkę i bawiłyśmy się wyśmienicie :) Po Jilian był Cudak, ale póki co nie daję rady więcej jak 3 minuty (!!! - ałaaa moje uda!!!) a teraz pewnie już przerwa i kiedy się da - hula. A i jeszcze po drodze agrafka w trakcie zajęć siedzących :) Jakoś mi tak naprawdę dobrze jak sobie z rana poskaczę i powyciskam te moje 1 kilówki :) Po 30 day Shred zamierzam wrócić do Ewci. Mam nadzieję,że niebawem na cudaku będę mogła dać z siebie więcej (w sensie dłużej),ale póki co - stopniowo. Nie będę piłować mięśni bo jak znam siebie, to za chwilę w ogóle się zniechęcę (bo boli) a tak - poboli po ćwiczeniach i na drugi dzień boli mało więc ćwiczę :) Wszystko w swoim własnym tempie - najwyżej laska będę za trochę dłużej, nie?
PS. dziś jakoś niemrawo zza chmur zagląda słońce a na drzewach szadź...
Miłego dnia!!!
lovecake33
21 marca 2013, 19:49Jillian jest super. Też z nią ćwiczę. A cudak cudowny :) I masz rację, wszystko w swoim własnym tempie.
Amelia31
21 marca 2013, 11:10dużo cwiczysz:)
bea3007
21 marca 2013, 10:41Brawo, za ćwiczenia, a jeszcze większe za zdrowe podejście do ćwiczeń. Miłego dnia
zaga24
21 marca 2013, 09:36Szalejesz..