a co! taka będę! Zrobiłam 50 min hula w obie strony (chociaż dzisiaj nie był to mój szczyt formy na hulanie) a potem postanowiłam zaatakować z wieczora cudaka. I wiecie co? 8 minut! Ha! Pewnie dociągnęłabym do 10 ale ja sobie "przyjemności" wolę dozować jak już pisałam. Jestem z siebie dumna!
Z menu - rano musli, potem sałatka z kurczaka, zupka marchewkowa (uwielbiam), kasza gryczana z kurczakiem w sosie koperkowym (pal sześć, że żadnych sosów - jakaś przyjemność z życia musi być a sos na jogurcie kozim) i na kolację, po ćwiczeniach, jajo i 2 cząstki bułeczki czosnkowej (tak, tak - białe pieczywo - odsyłam do poprzedniego nawiasu) :) Z grzeszków - kostka gorzkiej czekolady i kubeczek mleka sojowego kakaowego. Czasem i z grzeszyć trzeba bo z czego by się człowiek spowiadał, nie? :)
Swoją drogą - karmię, kobieta karmiąca ponoć potrzebuje 2500 kalorii dziennie... nie wiem ile ja ich spożywam, ale powiem Wam, że odkąd jem regularnie, ćwiczę i piję wodę nie z musu a dlatego,że chcę, nie mam (tfu tfu) problemów z pokarmem!
Skorupaa
24 marca 2013, 15:42I super :) hulaniem mnie powalilas-50 min! zachwycilam sie az :) Gratulacje :D
zaga24
23 marca 2013, 09:00brawo!
Niecierpliwa1980
23 marca 2013, 00:15Mówiłam,że zakręcona kobieta z ciebie ! Hula pewnie rozgrzałaś do czerwoności? :-)))
midikaa
22 marca 2013, 23:35dzięki dziewczyny! :)
marzena126
22 marca 2013, 23:14O rany 50 min na hula hop? ja byłam z siebie dumna jak 15 zrobiłam :P brawo hehe! Menu bardzo apetyczne nie powiem :)