Godzina spaceru z wózkiem.
Za tydzień mąż wyjeżdża na 4 dni, zostanę z Olą sama. Trochę przeżywam, ale nie o tym. Złapałam się na takiej myśli, że jak go nie będzie, to będę mogła pocieszyć się/ nagrodzić się/ dogodzić sobie w tajemnicy jakimś niezdrowym, kalorycznym jedzeniem, którego nie jem na co dzień. Pizza na telefon. Albo kebab. Chore.
Jak mieszkałam sama, to jak już miałam zjeść coś takiego niezdrowego (wprawdzie rzadko), np chińczyka, to tylko sama, czyli w domu. Na wynos albo na telefon. Nie przy ludziach, nie z koleżanką. Też tak macie? Nawpychać się - tylko w samotności.
Janzja
6 stycznia 2022, 07:11Ja tak miałam swojego czasu z chipsami w ciągu mojego życia - wstydziłam się je jeść. Plus może miałam potrzebę zjedzenia ich samej, bez towarzystwa, taka "chwila dla siebie" oraz fakt, że jak ktoś by jadł ze mną to mi by było mniej - ale tylko w kontekście chipsowym. Dziś jedząc chipsy dzielę się z psem, a i próbuję czasem (czasem no bo w końcu ciężko mi trenować na czym czego staram się nie jeść za często mimo wszystko) przynieść chipsy do pracy jak są akurat osoby jakie czasem je też przynoszą. Ciekawe, że ten kompuls u Ciebie tak wyskoczył akurat teraz, bo mąż czasem wyjeżdża z tego co piszesz, a nie raz.
Milosniczka!
6 stycznia 2022, 07:45To jego pierwszy wyjazd beze mnie od kiedy mieszkamy razem. A z chipsami miałam tak samo jak Ty - wielka paka, trzęsące się ręce podczas otwierania, wpychanie w siebie aż zemdli. Już ich nie jem prawie 10 lat, ani jednego 😀
Ewelina90bydgoszcz
5 stycznia 2022, 17:04ja miałam coś podobnego, podjadałam w nocy kiedy wszyscy spali na szczęście przeszło mi to :)
mania131949
5 stycznia 2022, 15:05Niekoniecznie w samotności, ale czasem pozwalamy sobie na taką wyżerkę. Kebab, czy chińczyk. Za pizzą nie przepadam :-)))