Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
minimum...





Śmierć jest mi­nimum. Mi­nimum wszys­tkiego. Pod­czas tych godzin, gdy jes­teś tak blis­ko dru­giej oso­by, z dwoj­ga niemal sta­jecie się jed­nym... Mi­nimum... Miłość jest śmier­cią: śmier­cią odrębności, śmier­cią dys­tansu, śmier­cią cza­su. W trzy­maniu się z dziew­czyną za ręce naj­piękniej­sze jest to, że po chwi­li za­pomi­nasz, która ręka jest Two­ja. Za­pomi­nasz, że są dwie, nie jedna.

tak, o miłości..

  • ODYSODYS

    ODYSODYS

    24 lipca 2012, 13:40

    nie zgodzę się. uczucie towarzyszące śmierci a uczucie towarzyszące miłości to zupełnie inne stany emocjonalne. splatanie i łączenie tego wskazuje że nie masz pojęcia ani o jednym ani o drugim. nie obraź się ale dla mnie to niedojrzałość a wpis to żmudna próba zabawy wyrazami która średnio wyszła a wydaje się genialna tylko dlatego że myśli tego nie potrafią poskładać w logiczną całość. vide: śmierć jest minimum.... ??? śmierć to rozerwanie. śmierć to utrata. śmierć to ból... tym jest śmierć. czy śmierć jest minimum? a czy miłość jest maksimum? faktem jest że nagle przestajesz być odrębna, zdystansowana ale to jest raczej chwilowe i błahe. śmierć jest raną. spróbuj powiedzieć, że to uczucie zbliżone do oderwania się od chwiejnej i niezmąconej samotności.... za dużo powiedziane i nie tak powiedziane. moja skromna opinia....

  • serce.justyna

    serce.justyna

    23 lipca 2012, 22:10

    piękne :)

  • Chemiczka83

    Chemiczka83

    23 lipca 2012, 20:54

    cieszę się Twoim szczęściem:) A ten ślub to już tak na poważnie myślisz?

  • blackdevil

    blackdevil

    23 lipca 2012, 20:21

    zawsze jak czytam coś o miłości, przypominam sobie jak w podstawówce na religii śpiewaliśmy z księdzem różne piosenki. byłam wtedy nieziemsko "zakochana" w jednym koledze z klasy, który na moje nieszczęście nie widział we mnie tyle wyjątkowości co ja w nim. nuciliśmy wszyscy "bez miłości byłbym jak cymbał brzmiący", a ja starałam się patrzeć w jego oczy i zarazić go tym uczuciem, on jednak opornie przyjmował moje zaloty, a później naśmiewał się ze mnie za każdym razem jak mnie zobaczył ;-) ciężko to przeżywałam, wspominając czasy przedszkolne, kiedy to zawsze widziano nas razem, zawsze za rączkę, małe śliczne brzdące dające sobie słodkie buzi :-) miłość to faktycznie przyjemne uczucie, spajające dwie odległe planety :-)

  • wilimadzia

    wilimadzia

    23 lipca 2012, 20:14

    zakochana?:)