Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
życie


coś dawno nie pisałam,ale nie byłło o czym.Depresja to mało powiedziane,w pracy katastrofa-chyba zaczne szukać czegoś nowego bo psychicznie nie dam już rady,w zyciu też dolina-mąż ciągle pełni dyżury przy chorym ojcu,niby tak powinno być ale teść nie wykazuje chęci współpracy/miał udar i ma częściowy niedowład powinien ćwiczyć/ale stwierdził że on będzie wiedział kiedy jest mu już dobrze i wtedy wstanie  z łóżka i zacznie chodzić bez cwiczeń,brak kasy-wakacje za pasem,zielona szkoła syna,widmo wykupienia mieszkania na własność to wszystko mnie przerasta no i do tego mój wygląd z którym nie mogę sobie dać rady.Wiem inni mają gorsze problemy i dają radę ale ja naprwade już nie daję rady bo to co opisałam to krople w morzu moich zmartwień ,prawie cała niedzielę ryczałam bo za dużo mi się nazbierało w sercu,mąż się nie odzywał bo wie że w takiej sytuacji trzeba milczeć bo jako ze jest pod ręką jemu najbardziej się oberwie za całkształt.Czasami mam ochotę uciec na koniec świata.Dzisiaj już jest lepiej,przespałam się z tymi problemami i od nowego tygodnia zaczęłam je rozwiązywć