Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I co ja mam zrobić...


Kurcze, normalnie można się załamać... Dziś na wadze ujrzałam 71,7kg... Nigdy tyle nie ważyłam i mam nadzieję, że to przez to że byłam już po śniadaniu i czekam na spóźniający się okres... Mam nadzieję (pewnie złudną), że w przyszłym tygodniu będzie jednak poniżej 70kg i dzisiejszą wagę uznam za nic nieznaczący incydent:)

Myślę nad liczeniem kcal i pisaniem co zjadłam, ale nie wiem czy dam radę bo czasami jem dość skomplikowane posiłki i ciężko pewnie będzie liczyć... Zobaczymy... :)

Dziś jedzeniowo nie najgorzej, zasada MŻ powoli zaczyna mi wychodzić:) Oprócz tego ładnie wypiłam 1,5l wody:) Ale i tak muszę wiele zmienić w swoich nawykach... I z wielu rzeczy muszę zrezygnować na czas odchudzania, później będę okazyjnie je wprowadzać do jadłospisu;)

Kurcze, muszę w końcu dać z siebie wszystko bo i po co męczyć się następny rok, jak można kilka miesięcy dać z siebie 110% i w końcu uporać się z niechcianym tłuszczykiem:) Ja mam taki zamiar i nie mam, że boli:) No i oczywiście muszę zacząć ćwiczyć... Znacie jakiś sposób żeby się przełamać???



  • kasiunia1205

    kasiunia1205

    23 listopada 2010, 00:04

    na początek polecam Ci 5 małych posiłków dziennie, jak na mnie to super działa, zrzucialam 5kg nie ćwicząc:) Damy rade, ale pamietaj w grupie siła :)