Podsumowując weekend- mogło być gorzej. Na razie dieta w miarę ok, trzymam się planu i zachowuję zdrowy rozsądek (no, pomijając częstotliwość ważenia;p).
Nieee, no nieeeee... Nie dosyć, że mi córka dziś dała tak w kość, że ciężko było wytrzymać, to słyszę, że zaczyna się wiercić... Kurna, rzadko robię wpisy, bo rzadko wystarcza mi sił, komp [prawie] w kawałkach, więc muszę pisać jedną ręką, bo drugą przytrzymuję lcd-ka, żeby się całkowicie nie rozpadł, to jeszcze jak już się zabiorę za pisanie, to ta moja mała zarazka się budzi...
Eee tam, kończę, bo cierpliwości nie mam!