Niestety zawiodłam się na sobie i swojej kondycji. Po przed wczorajszym treningu zakwasy mam że ledwo chodzę. Chciałam trochę się rozruszac wczoraj bieganiem ale nie pomogło. Może jutro uda się zrobić jakiś lekki trening. Czuje się jakbym spuchla. I waga też wzrosła o kilogram... Niby nie mam nadwagi ale ogólnie czuje się duża. Dobijaja mnie uda i ten dziwnie odstajacy brzuch. A walka z jedzeniem to walka z wiatrakami. Nie jem dużo. Ale o złych porach. Zaczynam posiłki od pietnastej. Ostatni w nocy na spiocha. To najgorsza zmora. Budzić się w nocy z wilczym apetytem. Zapychanie się wodą nic nie daje. Ach te nawyki żywieniowe...