takie tam początki... Bardziej kontynuacja bo ile razy można zaczynać ;-)
Wczoraj naklepalam dlugi wpis- czego chcę, czego od siebie oczekuje i jak zamierzam do tego dążyć, i co? I nie zapisalo ponad polowy tekstu. Moze to wina pisania na telefonie- no cóż, szkoda mi czasu na siedzenie przed laptopem wiec pisze w biegu. A ze nie zapisalo??? Trudno, mi i tak zrobiło sie lżej i lepiej a o to w tym moim pisaniu chodzi.
I tak wczorajszy dzień dietowo zakonczyl sie pozytywnie, bez wpad- 5 posiłków.
Sportowo- zumba+ zumba strong. Ciezko przez te upały ale endorfiny mega ;-)
I oby mi tak pozostało, muszę sie zmotywować do regularnego zumbowania bo ostatnio szukam wymówek i opuszczam zajęcia. No i pozostać przy zdrowym żarełku.
Bo tak jak analizuję swoje "poczynania" to zauważam, że gubi mnie jedzenie byle czego w stresie, zlosci, bezradności, wpadam w kompleksy- zamiast iść na basen albo spacer zamawiam śmieciowe żarcie i jem, potem mi złe i powstają nowe kompleksy, zamykam sie w domu i powstaje takie błędne koło....
Chcę to kontrolować, bo mam wrażenie, że coraz wiecej spraw dzieje sie niby ze mną ale obok, musze zacząć panować nad sobą, przejąć kontrolę nad tym nad czym jestem w stanie- czyli dietowo, finansowo i w wielu innych codziennych kwestiach.
zawszeserena
6 czerwca 2018, 12:21też tak mam, każdy smutek, stres, samotność wszystko zajedzone słodyczami, ostatnio mam wrażenie że jadłam tylko słodycze i chleb z masłem, bo nic nie chciało mi się nawet robić, ostatni bardzo ciężki rok, problemy w małżeństwie i tym sposobem z 88kg doszłam do 94kg w poniedziałek po zjedzeniu prawie całej paczki ptasiego mleczka czułam się tak fatalnie i fizycznie i psychicznie, że wściekła na siebie po raz setny powiedziałam dość, ma dla kogo żyć i być zdrowa, a faceta o miłość nie będę błagać, niech spada, od wtorku bardzo dietkowo, wstępnie postanowiłam całkowicie odstawić cukier i żreć bardziej regularnie i mniej, zobaczymy na ile tym razem starczy mi wytrwałości....