Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tydzień 2.


Drugi tydzień powrotu do diety za mną. Potknięcia były, ale drobne. Podstawową zmianą w moim nastawieniu jest nie spisywania dnia na straty po wpadkach - kiedyś jak przesadziłam z jakimś posiłkiem to już do końca dnia olewalam dietę. Teraz posłusznie wbijam te potknięcia do MyFitnessPal i przez resztę dnia się ograniczam, tak żeby zminimalizować ilość kalorii, ale żeby się nie głodzić. Dzisiaj wpadło KFC, bo miałam ochotę na to od dłuższego czasu, a dziecko dało mi wyjątkowo w kość i pękłam. Dlatego na kolacje były już tylko marchewki z hummusem. W sumie jestem dziś 400 kcal w plecy od mojego zamierzonego 1800 kcal, ale nadal to poniżej mojego obecnego zapotrzebowania.

Kolejna rzecz do zmiany to nauka normalnego jedzenia bez liczenia kalorii. Bo ile można. Muszę rozpracowac ile czego powinnam jeść w ciągu dnia, bez ważenia wszystkiego, bo tak na dłuższą metę się nie da. Zazwyczaj jak przestaję ważyć i spisywać, to znikają u mnie hamulce. Jak to niektórzy robią że wiedza ile jeść żeby nie tyć bez tych wszystkich obliczeń? Mam nadzieję że jak dużej posiedzę na tych 1800 kcal, które jak skończę karmić będą moja normalna dawką kcal na utrzymanie wagi, to jakoś będę miała zakodowane te wielkości porcji. Zobaczymy. 

A tym czasem dzisiaj 76.8 kg, spadek nie duży, ale jest. I oby tak dalej. 

  • Fetuszek

    Fetuszek

    4 października 2018, 09:24

    Ooo widzę kogoś z podobnym problemem... Ja też jak kostkę czekolady zjadłam to zaraz... Szła burza i cała torba i '' jutro się poprawie' i tak ciągle... Ale teraz się hamuje i mówię sobie stop pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości

  • GrzesGliwice

    GrzesGliwice

    4 października 2018, 08:01

    Swego czasu i ja liczyłem kcal i jakoś mi to nie przeszkadzało... wiadomo, że nie zawsze co do grama wszystko ważyłem ale tak aby nie oszukiwać siebie w żadną stronę. Nie wiem czy da się opanować posiłki do tego stopnia aby na oko widzieć ile można czegoś zjeść? Powodzenia życzę.

  • inlassable

    inlassable

    4 października 2018, 07:44

    Nie dość, że obie zaczęłyśmy powrót do diety w tym samym czasie, to obie jesteśmy matkami karmiacymi.;) Przyjęłam też podobne nastawienie co do zapisywania kcal oraz radzenia sobie z niezdrowymi zachciankami. :) Ten sposób dużo bardziej daje radę ;)