Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
walka..


Dziś walczyłam ze sobą, żeby podnieść moją żyć... Budzik nastawiłam na 7.. do 7:30 dzwoniły drzemki... w końcu wstałam o 8.. było mi bardzo ciężko wybudzić się i wstać, baa nawet przeszła mi myśl, że dziś sobie odpuszczę te fitnesowanie, że może jutro... ale w końcu chęć schudnięcia wzięła górą. Poszłam na zajęcia, w trakcie których wypiłam całą butelkę wody (1,75l). Zajęcia były dla mnie bardzo męczące, najgorsze ćwiczenia to leżenie na plecach z nogami u góry i rozchylanie ich na boki. następne ćwiczenie wymagające ode mnie sporego nakładu wysiłku to brzuszki z nogami uniesionymi w kącie prostym do podłogi, ale pomału w swoim tempie dałam radę. Zjadałam dziś na śniadanie 2 kromki chleba z twarożkiem do tego kubek zielonej herbaty. Na obiad ugotuję sobie pierś z kurczaka z warzywami mrożonka DUCY ( mix brokuowy)i kaszą prażoną. Na deser sałatka owocowa ze świeżego ananasa, jabłka, grejpfruta. Kolacja zupa wielowarzywna ugotowana na wodzie.

  • MonBoj

    MonBoj

    13 maja 2015, 14:23

    wcześniej ćwiczyłam takie a nawet cięzsze ćwiczenia, miałam ponad miesięczną przerwę spowodowaną urazem kręgosłupa i właśnie ćwiczenia, te na plecach powodowały dyskomfort w okolicy lędźwiowej... a wody zawsze piłam dużo..może dziś miałam gorszy dzień, dlatego tak wszystko szło nie tak....