Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sama do siebie....


....znowu łzy miałam w oczach, ale były to łzy radości i zachwytu :)po lekturze pamiętników byłych grubasków... dziewczyny jesteście niesamowite.... jak wam się udało? Jestem pełna podziwu dla Waszych przemian...gratuluję samozaparcia, dyscypliny i każdej innej, motywującej do działania przyczyny.... ja też tak chcę(szloch), chcę czuć się dobrze  w swojej skórze, chce oddychać pełną piersią, chce chodzić na długie spacery, chcę być aktywna, chcę, chcę, chcę.....i na tym się kończy:( 

Może mi się chcieć, ale kto to zrobi??? Sęk w tym, że mi się nie chce, że zawsze znajdę jakąś wymówkę. A to za długo w pracy, a to zmęczona, a lepiej w domu ogarnąć, a co powiedzą sąsiedzi, a że mieszkam na zadupiu, wszędzie daleko.... matko...."co ja robię tu uuuuuuu, co ja tutaj robię? uuuu..." 

A no właśnie kochana: 

tu jest twoje miejsce, dom, tutaj musisz zorganizować sobie czas, tu musisz mieć w d..."rozmówki sąsiedzkie". Mieszkasz w miejscu, gdzie wielu innych chciałoby mieszkać, gdzie jeszcze jest naturalnie, gdzie płynie rzeczka (mała bo mała, ale się nazywa), gdzie karmisz zimą ptaki, gdzie dziki zwierz podchodzi pod twój płot, gdzie możesz czerpać przyjemność (i korzyści) z dłuuugich spacerów, gdzie możesz wyjść w samych gaciach na podwórko....gdzie (jak spojrzysz z dystansu) jest fajnie... tego się trzymaj.

Trzymam się. Wiem co mam...na pewno 30 za dużo:D i wiary w siebie za mało....

Mam dietę, ale to tylko na jakiś czas. Poza tym sama dieta nie wystarczy, trzeba działać... i tak się stanie (mam nadzieję) będę robić tak, aby pokazać Światu mnie, przed i po.....i chociaż jestem niefotogeniczna (oj nie lubię, nie potrafię ustawiać się do zdjęć) to postaram się wrzucić jakieś fotki mego profilu;)... a dlaczego nie?