Mimo, że dni ważenia mam w piątki, to jednak nie mogłam się powstrzymać i dzisiaj po śniadaniu wlazłam na wagę. Pokazała 61,4 kg, czyli spadło 20 deko. Mało, ale to już coś. Nie umieszczam tego w pomiarach, bo będę się ważyć planowo w piątek. Chciałam się tylko pochwalić, że tak dobrze mi idzie. A teraz spadam na siłownię. Dzidzia zostaje z tatusiem, który właśnie wrócił z porannego treningu. A teraz moja kolej.
telimena36
10 stycznia 2012, 21:33Brawo czyli waga spada , tak trzymaj
mag15
9 stycznia 2012, 19:27Oby tak dalej.
sabrina73
9 stycznia 2012, 10:12Po woli i waga będzie spadać w dół, nie od razu Kraków zbudowano, powodzenia
Junonaaa
9 stycznia 2012, 10:07Zawstydzasz mnie, całe wieki nie byłam na siłowni. Trzeba będzie ruszyć tłuste dupsko i się wybrać w końcu ;)