Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Plany koza zjadła :(


Trzy tygodnie temu planowałam i co ?! I klapa ;(. Najpierw zepsute auto,kłopoty z dojazdem do pracy nie mówiąc już o dojazdach na siłownię, nie mniejsze zamieszanie z "pamiątką ślubną" ,faktury rozliczenia rachunki i takie tam. Teraz mam tydzień wolny to zamieszanie z teściową (jak mam już auto i jestem w domu to muszę być do dyspozycji bo przecież trzeba jechać tu i ówdzie ) jeszcze do tego bolesna @. Jakby tego było mało mija właśnie dwa lata jak pożegnałam się z prowadzeniem sklepu ,firmę zawiesiłam na dwa lata i właśnie teraz nadszedł czas na zamknięcie za sobą całkowicie tamtego tematu.W związku z tym jutro urzędy pobliskie muszę odwiedzić,w piątek wybieram się do Sosnowca.Masakra jakaś wszystko naraz i na wczoraj (mysli) Jedyne pocieszenie w tym że waga stoi dietę jako tako trzymam, o siłowni mogę pomarzyć dopiero od poniedziałku. I choćby "skały pierdziały" jak to mówił mój znajomy nie ma że boli ,od poniedziałku na pierwszym planie moje potrzeby a za nimi reszta!!