Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Intensywny czas...


Witam Kochane wczoraj nie pisałam bo znów był "intensywny dzień" w sumie zostało mi do zaliczenia tylko jedno - ale muszę poczekać na wyniki w poniedziałek- jeśli koło napisałam dobrze to jestem oficjalnie po sesji i czekam na obronę, jeśli nie to czeka mnie poprawka w piatek a w piatek muszę juz zdac indeks do dziekanatu wiec moze byc goraco ... Wczoraj kalorycznie około 1650 z czego dumna nie jestem, waga dzis rano i wczoraj rano równiusie piękne 51,0 kg ! :) 

Wreszcze przedwczoraj poszłam sobie na solarium, pierwszy raz w tym roku, miałam jeszcze poprzedni karnet i zostało mi tam 14min, przychodzę a facet do mnie " to co na 14 ?" oczy wywaliłam i mówie- mowy nie ma! Wiec on zaproponował 10 min- zgodziłam sie a teraz od dwóch dni chodze z obolałymi łydkami i dołem pleców ... tak to jest jak sie słucha facetów- jego żona jakoś lepiej doradzała :P Na pierwszy raz mi 8 minut zaproponowała, a na drugi 9 i dopiero przy 8 czy 9 opalaniu powiedziała żebym poszła na 10 min i było ok :) No ale trudno nie umre :P W najbliższym tygodniu tez skoczę ale tym razem na 9 minut :) 

W ostatnich dniach jadłam po 1200-1300 kcal, nie miałam żądnej wpadki powyżej tego 1650 kcal - liczyła bym na mały spadeczek a tu  niestety nic - ale ważne ze waga wróciła do normy, no i jelita - codziennie pilnuję żeby zjeść conaj mniej 25g błonnika i wypic 10 szklanek wody lub herbaty zielonej/czerwonej (nie liczę zup itd) i powiem wam że na razie jest wszystko super i nie mam żadnych problemów ;)

Pozdrawiam cieplutko może wieczorem napisze jak dzisiaj poszło z kaloriami :)

Aktywność ( 14.06.13) :

rower stacjonarny 45 min bez obciążenia