Jeszcze dwa tygodnie temu ją lubiłam teraz niecierpię. Mam na myśli zimę może nawet nie zimę ale to, że pada ten śnieg i pada. A ja, prawie codziennie jak Syzyf, ładuję ten wcale nielekki biały puszek na mega górę, a własciwie góry bo mam już ich na podwórku parę. Ręce mnie bolą, nogi mnie bolą ogólnie do bani. Dobrze, że dziś Viatlia zaproponowała łatwy i szybki obiadek bo nawet nie mam ochoty na gotowanie czegoś bardziej wykwintnego. Z dietkowaniem jak najbardziej ok. Trzymam się zasad one trzymaja mnie i jakoś daję radę. Jutro jadę w rodzinne strony i bardzo się cieszę, niestety smutny jest cel wyjazdu pogrzeb Babci Mężula. No i zastanawiam się co tez będzie z moim dietkowaniem przez te kilka dni.
Pewnie jeszcze się odezwę.
A i zapomniałam dzis mija 5 dzień bez słodyczy itp rzeczy.
mate1
15 lutego 2010, 15:35Mam do zimy już podobnie jak ty stosunek ambiwalentny. Zaspy na moim podwórku sięgaja już półtora metra a on dalej sypie. Dzisiaj rono zakopałam się w jednej z moich zasp i musiała mnie tesciowa wypychać masakra
martusska90
15 lutego 2010, 15:22tyle sie zdrowo odzywialam ale jestem niedozywiona tez troche bo ciagle chodze slaba i senna... szlag mnie juz trafia nie mam sily juz sie powstrzymywac jak tak na to patrze ze tyle lat juz sie mecze to sobie mysle,ze ile ja zycia zmarnowalam.........i jak dlugo jeszcze.. eh ;/
mariola0308
15 lutego 2010, 15:14kalorie ulatuja az dudni.....ale faktycznie ja tego nie odczuwam ale moglaby sie zima juz konczyc powolutku.....gratulacje z powodu braku slodyczy wtwoim zyciu bi pozdrawiam
IKilledLauraPalmer
15 lutego 2010, 14:56a pomysl ile kalorii przy tym spalasz :P miejmy nadzieje ze juz niedlugo :)