6h zajęła mi ta trasa z niewielkimi przerwami
słońce dawało nieziemsko, czego efektem jest moja burakowata twarz, szyja, dekolt.
woda w morzu dość zimna, ale i tak szłam brzegiem,
w drugą stronę powrót laskiem. jakieś 20km spokojnie za mną, ciężko było, ale dałam radę.
a teraz, ledwo siedząc ( najchętniej położyłabym się spać ), umordowana, zdyszana, zmęczona, zapęcherzona na nogach :< śmigam do miasta z moją kochaną , bo wróciła dziś z Espanii : ) no niestety, trzeba się poświęcić. trzymajcie kciuki, żebym doszła do domu:<
kolejne 2 km przede mną,eeeeeeeeeh..
co dzisiaj w jadłospisie?
2 kromki chlebka z szynką
jabłko małe zielone
jogurt jogobella light
pierogi ruskie
(dopiska godz.22:00)
niestety doszły dwa cieńkie paluchy z sosem tzatziki, no i niecała warka radler :<
mam nadzieję, że nie zaważy to na losach moich jutrzejszych pomiarów..
i na tym koniec. ciekawe ile jutro będzie na mojej wadze <3
buziaki :*
unikatowa
23 lipca 2012, 20:51słońce i spacr nad morzem ? zazdroszczę ;) powodzenia z ważeniem ; )