Zapuściłam się jak żółty ser który po miesiącu w lodówce zrobił się pleśniowy. Ustawiłam sobie wczoraj REALNY plan ćwiczeń i go realizuję. Nie oszukujmy się, co z tego, że zrobię sobie ładną tabelkę i napiszę, że będę robić codziennie 150 brzuszków skoro wiem, że tyle nie zrobię. Małymi kroczkami, żeby się rozruszać, na razie 14 dni codziennie: 50 brzuszków, 100 motylków, 50 ciężarków, 20 skłonów w przód, 30 w bok, 50 łokieć-kolano. No i ograniczam słodycze, zero pieczywa... to na razie na tyle, żeby tak z dnia na dzień nie rzucić wszystkiego i nie zwariować. Który to już raz? 1367? Nie ważne, trzeba próbować, próbować, próbować.