Dobrze, że zważyłam się w sobotę.. Waga pokazała 65,5kg, czyli -1,1kg w tydzień i łącznie -5,5kg przez 6 tygodni.
Dziś wchodzę na wagę u mojej mamy a tu 63,4kg.. Normalnie 2kg w 2 dni! ;) ogólnie jestem naiwna, ale no nie aż tak. Teraz zastanawiam się, czyja waga waży źle... Będę trzymać się pomiarów u mnie w domu.
Może zabrzmi to głupio, ale im mniej się staram, tym bardziej chudnę. Cały tydzień podjadałam czekoladę i to nie po kosteczce na dzień. Ogólnie z mężem jesteśmy jacyś wypaleni i nie chodzi tu o odchudzanie, bo my nie "walczymy" o kilogramy, same lecą, a my po prostu jemy zdrowo. Może dopada nas jakaś jesienna chandra albo dobija nas codzienność. Brakuje nam odpoczynku, relaksu, chwil dla siebie.
Po 10 miesiącach wyszliśmy sami, bez dzieci. Wyszliśmy na 1,5h. Moja mama niechętnie z nimi została, więc najbliższa okazja nie wiem kiedy. Pojechaliśmy na kawę i ciacho i czuliśmy się, jak dzikusy. Wychodzimy z dziećmi do restauracji, ale to nie to samo. Po pysznościach poszliśmy na spacer. Chciałabym to powtórzyć..
Od strony kulinarnej deser był za słodki i nawet kwaśne wiśnie nie przełamały tej słodkości. Myślę, że poszło w cycki ;)