Weszłam dzisiaj na wagę po świętach- bez rewelacji. Ale święta były straszne- to pilnowanie się z jedzeniem. Tak naprawdę nie przestrzegałam diety. Jadłam to samo co wszyscy, w ilościach znacznie mniejszych i pilnowałam tylko, żeby było mało na raz ale często. Na stole były różne smakołyki: sernik, który bardzo lubię, mazurki, baba drożdżowa. Spróbowałam tylko babki a sernik mnie kusił.
Moja mama, która chodzi do dietetyka miała dyspensę na święta, mogła jeść wszystko, ale po świętach miała mieć jeden dzień na oczyszczanie- dzień warzywno-owocowy- 1: 1. Poza tym nie poznałam moich rodziców- moja mama schudła 7 kg a tata, który jadł to co ona, też mocno schudł, mimo że nie musiał.
No ale teraz powrót do diety- tak dużo jeszcze zostało a lato tak blisko