Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wielkie lenistwo


Ostatnio przybłąkało się do mnie lenistwo i nie wygląda na to aby szybko sobie poszło. Właściwie od festynu 26 maja nic mi się nie chce. To chyba przez pogodę, ale i tak wolę to niż burze i deszcz. Dietę oraz ćwiczenia ostatnio olałam. Najchętniej leżała bym cały dzień na łóżku i nic nie robiła. Jednak głosy w mojej głowie nie zgadzają się na taki lenienie się. No cóż była przerwa od tego wszystkiego, ale trzeba już wracać do roboty. Oceny ładnie pozaliczać i mieć na koniec po raz pierwszy świadectwo z paskiem. Nie mogę już się doczekać tego zakończenia roku szkolnego. Jak na razie nauczyciele dają 5 na koniec, ale problem może być z wf. Ostatnio opuściłam to wszystko, ale było wiele ważniejszych rzeczy. Teraz ze szkołą jak z górki. Ostatnie 2 tygodnie z tą klasą i już ich więcej nie zobaczę. Wczoraj udało mi się jeszcze przezwyciężyć moje lenistwo i pouczyłam się na dzisiejszą chemię. W sumie i tak pani nikogo nie pytała. No ale dobra najważniejsze, że chociaż coś zrobiłam. Dziś skończyłam wcześniej, bo na wf nie poszłam (znowu). Wróciłam do domu i postanowiłam pobawić się w kuchni. Postanowiłam jeszcze w końcu policzyć ile dziennie zjadam. Powinnam dziennie zjadać około 1750 kcal. W sumie takie obliczenia i tak wszędzie gdzie indziej mi wychodzą, ale nie będę tyle kombinować. Dzisiejszy jadłospis:

Śniadanie: 2 ciemne bułki (1-sałata, ogórek; 2-sałata, twaróg wędzony, pomidor) + szklanka mleka + herbata zielona.  Razem: 651 kcal
2 śniadanie: banan- 88 kcal
Obiad: zupa ogórkowa + jogurt naturalny z truskawkami. Razem: 236 kcal
Podwieczorek: 2 małe omlety wysokobiałkowe, truskawki, 3 kawałki czekolady. 
Razem: 150 kcal
Kolacja: bułka z twarogiem i pomidorem, herbata zielona + szklanka mleka.
Razem 325 kcal
+ dodatkowo czekoladki samodzielnie robione z kokosem, orzechami i masą krówkową. Razem: około 300 kcal (lub więcej)

Wszystko razem wychodzi: równo 1750 (jeśli dobrze obliczyłam te czekoladki, ponieważ trochę ich zjadłam. Swoją drogą przeraziłam się, że aż tyle zjadam na śniadanie. Mówi się, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Bardzo mało mi wyszło na obiad, choć co się dziwić skoro tylko warzywa na parze lub zupy zjadam. Gdyby nie te czekoladki to by wyszło mniej. Nie wiem w sumie czy powinnam tak tego pilnować. W sumie gdyby nie to zjadała bym max około 1400 kcal. No ale nie będę narażać się na nic. Waga ostatnio podskoczyła, ale nic dziwnego bo ostatnio wszystko zaniedbałam. Wczoraj jeszcze byłam na badaniach ze względu na szkołę, którą wybrałam. Na szczęście nie podawałam wagi. Pewnie gdybym powiedziała około 48 kg ( bo wtedy myślałam, że tyle mam) to by mnie gdzie indziej wysłała i cały dzień by mi zleciał na chodzeniu od lekarza do lekarza.