Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątek


i ważenie.
Przychylne, wody odeszły. W szklanym oczku równe 71.

I 340
II 75

a potem zamieniłam się w odkurzacz - czemu? Nie mam pojęcia! Już dawno tak nie miałam. I o dziwo nie był to kompuls, byłam po prostu ciągle głodna. Szczęście, że obyło się bez słodyczy, chipsów itd. Skończyło się na owocach i jogurcie... i drinku z malibu