Rany!!!!!!!!!
Na wadze cyfra... jak na starcie.
75,8... czyli jestem na początku...
Wróciłam do punktu wyjścia.
Wiosna w toku a ja... w czarnym lesie z własnym ciałem, które tak bardzo domaga się ruchu.
Sflaczały cellulit. Żal mi samej siebie...
Znów pareo i unikanie plaż, kąpielisk i innych takich ;(
To jedno z wyjść...
Drugie...
8 tygodni intensywnego treningu! Jakiegokolwiek ruchu może po prostu! Niech będzie rower i spacery, dywanowe, stepper... Z ulubionej Cindy zdejmę kurz...
Zrób coś ze sobą kobieto...
Bolą mnie stawy i kręgosłup...
Brak ruchy = brak endorfin i radości...
A przecież to moje życie i ciało - wszystko w moich rękach!
Więc?!
krcw
21 kwietnia 2012, 18:39do wakacji zdążysz jeszcze sporo zrzucić jeśli się postarasz:) trzymam kciuki w każdym razie za Ciebie:):)
kosia88
21 kwietnia 2012, 17:12Myf witaj w klubie....nawet na SG nie chce mi się pisać bo WSTYD...8 tygodni powiadasz?? to dajemy czadu - jestem z Tobą:) nie damy się pannie szklane oko;)
ar1es1
21 kwietnia 2012, 15:40A co to za trening?
MaLeNsTwO209
21 kwietnia 2012, 14:20Ja też stawiam na to drugie! :)