Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
6 tygodni...


25 V - 31 V 2015

Dieta - jak zawsze - warzywa, warzywa, warzywa, chudy nabiał, kasze, owoce, razowce, pestki, dobre tłuszcze, ect, herbatki zielone, woda - tu się w sumie niewiele zmienia. W dalszym ciągu trwam (staram się) przy dniach bez słodyczy, zmniejszyłam porcje (to kluczowa sprawa...), unikam przekąsek i bezmyślnych dopełniaczy. Ruch = rowerek w plenerze, ale chcę wreszcie dołożyć jakieś ćwiczenia w domu. Najlepiej kompleksowe z Cindy - bo je lubię :)  

Szwankuje zdrowie mojego pupila więc poniedziałek to wizyta i czekanie na weta. Już wiem, że przez to ruch może się ograniczyć do czegoś bardzo krótkiego. Ale nic. Zdrowie naszego seniora (jamnik lat 15 - najważniejsze!)

Poniedziałek - 75,7, dieta - TAK ale, DBS - nie (dokończyłam maminą szarlotkę z jabłkiem...) , ruch - prace ogrodowe (intensywne) wizyta u weta skutecznie rozbiła cały wieczorny plan

Wtorek - dieta TAK, ale DBS - nie (w końcu dzień mamy i ciacho "jabłka w budyniu" musiało być :). Ruch - nie (posiedziałam u rodziców do 22, jak zwykle :)

środa -75,4 - dieta - TAK, DBS - NIE (bo dostałam 2 mini paski ciasta na wynos), ruch - NIE (bo po pracy nie czułam się najlepiej...kręgosłup)

Czwartek - dieta - TAK, DBS - TAK, ruch - TAK (36 km na rowerku w plenerze)

Piątek - 75,2 kg - dieta - TAK, DBS - nie (pierwszy dzień po 3 tyg. wtopki i zjadłam kawałek czeko z orzechami, ponad plan!), ruch - 28 km pedałowania w plenerze.

Sobota - nie, nie, nie  - coś dziwnego się ze mną stało, była dieta do popołudnia, ruch (58 km na rowerku), ale wieczorem pogrom żywieniowy...

Niedziela - nie nie nie, czarne nie chciało mnie opuścić... walczyłam ile się da, ale łzy przesłaniały świat, a osładzała czekolada... dołek zaatakował bez uprzedzenia. 

  • ar1es1

    ar1es1

    25 maja 2015, 18:24

    Widzę że 1.3 kg się już pozbyłas-gratuluję! U mnie PMS i dół w natarciu...Obym nie poległa z żarciem

    • myfonia

      myfonia

      25 maja 2015, 22:49

      Dziękuję. Walczę wytrwale, czasami jak pies drapię pazurami w szafkę ze słodyczami... ale szukam sensownych zamienników i się nie poddaję :) Jakoś sobie nie umiem wyobrazić, że polegniesz z jedzeniem. Za mądra na to jesteś. Widzę, że pojawiły się u Ciebie bataty, sama mam chęć spróbować - choć ziemniaków nie kocham - ale Twój wpis dodatkowo mnie zachęcił. :)

    • ar1es1

      ar1es1

      26 maja 2015, 00:08

      Może i mądra ale zajadanie stresu to mój słaby punkt