Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
30 stycznia-5 lutego - analiza błędów...


Ja MUSZĘ się codziennie ważyć.

Brak ważenia, oznacza utratę kontroli. Oznacza chęć uniknięcia "złych wieści", oznacza, że oddałam rękawicę bez walki. Przede wszystkim, że resztę życia zdominował stres, wcale znowu nie taki duży, ale wystarczający by zacierać granicę pomiędzy GŁODEM a OCHOTĄ NA COŚ! Tak. Kiedy jestem spokojna, wyciszona (paradoksalnie okazało się to podczas choroby) potrafię nie zjeść posiłku, dodatkowych owoców, zjeść o wiele mniej - bo kierowałam się wyłącznie uczuciem głodu. Kiedy wracam zmęczona, na dworze ciemno, coś mnie jeszcze psychicznie gryzie, coś innego uwiera bo dręczy świadomość, że ledwo się wyrobię itd. jem dla przyjemności. Dla ukojenia nerwów. Wpada słodkie, owoce, kolacja na bogato żeby zagłuszyć inne bodźce. Ech.

Kolanka otrzepane, jest diagnoza - postaram się więc sama z niej "wyleczyć".

W planie zamrażarki oczyszczanie (odmrażanie!) - więc będę zjadać pozamrażane potrawy i warzywa.

A i jeszcze jedno, wrzucam moje owoce na wagę. (dania główne to zawsze, a teraz już liczę na serio, nie na oko). Oczywiście wag nie będę wpisywać, tylko od razu przeliczam na kalorie. 

Wytrwałości!

1 lutego (środa) 77,7 kg - bez komentarza...

banan (103 g) 102, jogurt 120, płatki 60, jabłko 95, gruszka 102, cdn, (Wiem, za dużo owoców, ale kompletnie nie miałam czasu niczego przygotować! Zgarnęłam co miałam!) mamine pierogi ruskie, razowiec z czymśtam

2 lutego (czwartek) banan (103 g) 102, jogurt 120, płatki 60, jabłko 95, gruszka 102, warzywa duszone z makaronem soba, coś tam coś tam... nie pamiętam :(

3 lutego (piątek) banan (103 g) 102, jogurt 120, płatki 60, jabłko 95, gruszka 102, warzywa duszone w naleśnikach, naleśniki na słodko i chyba nic...

4 lutego (sobota) banan, kanapki z razowca, kiwi, mandarynka, domowa pizza, tosty z powidłami hand made na erytrytolu i słodkie. Wpadła czekolada. W sumie była wstrętna, ale zżarłam. Wstyd. 

5 lutego (niedziela) 77,3 kg - razowiec 230, serek mój ulubiony 60g - 163 kcal (o niech go licho! I właśnie dlatego trzeba wszystko liczyć... wiedziałam, że dziad tłusty, ale żeby aż tak!?), 3 łyżeczki kukurydzy 45 = 438 pierwsze śniadanie (dziękuję ci serku serdecznie :) cdn...  II śniadanie (po treningu) jogurt naturalny 120, malutki bananek 60 g - 60 kcal, płatki 70 = 250 kcal

688 kcal - cdn...

  • Maya27kc

    Maya27kc

    1 lutego 2017, 15:02

    myślę że powinnas zainwestować w coś co jest smacznie słodkie albo smacznie słone :) np deser z owockami, miodem i jakimś crunchem (ja używam płatków fitness jogurtowych - odrobina wystarcza :) )albo dla słonego smaku pistacje :) i to powinno pomóc ci zaspokoić smaki na słodkie/słone przekąski :D Będzie dobrze, tylko musisz do tych zmian podejść bardziej pozytywnie :D Ja np obecnie uwielbiam moją diete xD chyba jeszcze nigdy nie jadłam tak smakowicie <3

    • myfonia

      myfonia

      2 lutego 2017, 07:04

      Dokładnie takie mam przekąski - orzechy, sama sobie prażę crunchy itd, robię "budyń" z jaglanki, szamam surowe warzywa i owoce itd. I to mnie właśnie gubi! Nie jadam żadnego śmieciowego i kupnego... mimo to moje własne przekąski wciągane między posiłkami jako deser, czy podwieczorek, dokładają sporo. A moją dietę jarską i pyszną uwielbiam, ale mimo tego że zdrowa... chudniecie działa dopiero jak wywalam dodatkowe "smaczki".

    • Maya27kc

      Maya27kc

      2 lutego 2017, 13:19

      A spróbuj zamiast jaglanego budyniu robić od czasu do czasu taki normalny kupny czekoladowy :) Albo galaretkę (w końcu dobra na stawy) lub kisiel. Możesz też sobie dodawać kostki czekolady do płatków :D tyle razy widzę jak dziewczyny to robią i w sumie... rządek czekolady nie ma aż tylu kalorii :D

    • myfonia

      myfonia

      3 lutego 2017, 06:59

      Nie wiem czemu nie da się odpowiedzieć na Twój drugi post. Więc piszę tutaj. Zdarza mi się wszamać i normalny budyń. Do czekolady nie tęsknię, gorzka leży, ostatnio nawet spróbowałam i wyplułam...tak mi nie smakowała. Słodkie jadłam, jak miałam mamine ciasto. Kupnego nie tykam. Już dawno się odzwyczaiłam, Smaki na coś, u mnie oznaczają właśnie ochotę na zdrowe przekąski :) Kocham owoce, kasze, orzechy, za figi dałabym się pokroić. No ale tu garstka, tam garstka... Ale póki co, ciii nie zapeszać. Sytuacja trochę opanowana. Wczoraj nie jadłam kolacji bo - nie byłam głodna. Wreszcie wraca do głowy uczucie sytości :)

  • ar1es1

    ar1es1

    1 lutego 2017, 09:45

    Jedyna rada(wiem z autopsji)to nauczyć się odreagowywać inaczej niż jedzeniem.Ja się tego uczyłam 2 lata...A może akurat dla Ciebie by się okazały białkowo-tłuszczowe śniadania-łatwiej w ciągu dnia kontrolować apetyt bo nie ma takich skoków cukru rano;) Trzymaj się;)

    • myfonia

      myfonia

      2 lutego 2017, 07:13

      To prawda. Też z tym walczę. Wcale nie proste... zwłaszcza, że to nie taki stres, że coś paraliżującego, tylko takie ciągłe napięcie. I niby ok, wracam spokojna do domu, ale tak zmęczona, że jakoś podświadomie mam wrażenie, że jak zjem będzie mi lepiej... Ze śniadaniami b-t na jarskiej trudno. Głównie nabiał. Jadłam czasem wiejski z czymś, czasem coś z awokado, a najczęściej sałatki z soczewicy, zielonych sałat i tofu itd. Tyle tylko, że ostatnio nie mam weny żeby cokolwiek robić... wrzucam owoce i idę... wieczorami czytam, ledwo funkcjonuje :( Przypuszczam, że tsh wystrzeliło w górę jeszcze bardziej. Pani doktor mi ostawiła lek jakiś czas temu, po tym jak wyleczony został stan zapalny. Od razu się źle poczułam, badania wyszły kiepsko, ale postanowiłam poczekać, liczącą że coś się w tarczycy odbuduje. W marcu mam endo, niedługo robię tsh i lekarz PK. Wszystko wyjdzie. Dziękuję za dobre rady. Masz może jakieś pomysły na śniadanka dla jaroszki nielubiącej jajek? Robiłam jeszcze czasem placuszki z chudego twarogu i różne omlety... ale potem (po jajkach) pół dnia mam mdłości.

  • dragon95529

    dragon95529

    1 lutego 2017, 08:21

    Jakiś czas temu przeczytałam,ze liczenie kalorii wcale nie wróży sukcesu na zbicie wagi kontrolowanie poziomu Indeksu Glikemicznego... coś w tym może i jest ale jak dla mnie powinniśmy wszystko zajadać. Jak liczyłam kalorie z waga schudłam szybko ale jeszcze szybciej przytyłam, natomiast jak odchudzałam się wg IG kilogramy wracały wolniej. Sporo prawdy jest w tym co piszesz... zmęczona, rozdrażniona wtedy więcej "wciągamy" jedzonka, ale jak tu być spokojną i wyluzowana codziennie???

    • myfonia

      myfonia

      2 lutego 2017, 07:17

      Niestety, luzik był tylko na l4 ;) Kiedyś trochę eksperymentowałam chyba z Montignakiem - tj. właśnie zwracałam uwagę na IG. To zdecydowanie ma sens, czułam to wyraźnie. Z resztą kasze, razowce, wszystko z pp to moje normalne menu i jest ok. Dopiero jak się nawtykam słodkich gruszeczek i bananków głód się rozrasta...