Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień drugi...


Lecz chyba bardziej dobija perfekcjonizm... Plan realizuję bez większych przeszkód. Ćwiczenia, spacerek, lekkie posiłki, masaże, itd. itp., a jednak nie czuję się w pełni usatysfakcjonowana. Dieta, w której wyeliminowałam bądź ograniczyłam pewne produkty i przekąski, wydaje mi sie za mało wymagająca, a  z drugiej strony wciąż jestem głodna, bo zabrakło tych - co sycą najdłużej. Wegetarianizm znów daje o sobie znać, nie mam czym na dłużej się nasycić. Całkiem poważnie myślę o diecie proteinowej. A może makaronowa?

Galimatias w głowie... chyba popytam na forum.