Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
29 dzien diety / 24 bez papierosków


Nadmieniam, że zaczynam pisać ten wpis po raz trzeci!!!

 

No więc zaczynamy kolejny tydzień!!! Obiecałam sobie większą samokontrolę w tym tygodniu. Nie mogę pozwalać sobie na tyle ile ostatnio grzeszyłam. Postaram się bardzo pilnować!!!

 

Zaczęło się dziś tak:

5:00 jogurt – 165 kcal

9:00 jajecznica z pomidorem (bez chleba!!!) – 300 kcal

13:00 sałatka z kus-kusu z warzywami – 300 kcal

14:30 malutka miseczka rissotto z pieczarkami – 300 kcal

17:30 jabłko – 150 kcal

20:00 chleb razowy ze słonecznikiem, serek wiejski ze szczypiorkiem, pomidor – 400 kcal

 

Razem dziś wyszło:  1615  kcal.

 

No tak – niby tragedii nie ma, ale jednak za dużo. Słodyczy żadnych nie było i to jest na plus  , ale powinnam się zdecydować: albo sałatka, albo rissotto. Ja nie wybrałam tylko zjadłam i to i to, a to niestety błąd !!!

Najgorsze jest to, że jak sobie pomyślę ile i co jadłam przed dietą to po prostu mózg wysiada od ilości tych kalorii!!! Nawet sobie nie wyobrażam ile to mogło być 3000? 5000?, czy jeszcze więcej i to dzień w dzień???

Teraz jak widzę, że po całym dniu wychodzi mi 1600 to jestem niezadowolona, a co było wcześniej??? Tylko o tym się nie myśli jak się wpadnie w „trans jedzeniowy”! Teraz jak zjem kawałek ciasta to już jestem załamana, a kiedyś potrafiłam wciągnąć jak to się mówi „nosem” litr lodów, co jak sprawdzałam miało ok. 1000 kcal, a gdzie obiad ful opcja?, kawka, a do kawki ciasteczka?, na śniadanie drożdżówka a najlepiej to od razu dwie??? Teraz dopiero sobie analizuję, skąd te moje kilogramy. Niestety z powietrza się nie wzięły???

Także nie załamuję się jak widzę te dzisiejsze 1600 kcal, wiadomo, że mogłam się bardziej postarać, ale mogłam też bardziej zawalić. Wiem, że różnica, między tym co jadłam, a tym co jem teraz jest ogromna i samo to sprawia mi radość. Jem zdrowiej i nie pochłaniam tyle cukrów w różnych postaciach, a to niestety mój największy problem. Zaraz na drugim miejscu są produkty mączne: jakieś pierogi, kopytka, leniwe… To moja słabość nr 2.

No nic – nie zanudzam!!!

Trzymam za Was kciuki i za siebie też przy okazji!!!

Uda nam się!!!

 

 

  • vitanitete

    vitanitete

    26 listopada 2012, 22:12

    Kochana przy naszej wadze co to jest te 1600 kcal, tyle co nic . Nawet jakbyś zjadła 2000 myślę że by Ci nie zaszkodziło. Jakie Ty to jabłko jesz że Ci tyle wychodzi? :) Moją słabością są makarony i wszystko co pizzowate :) Dziś chciałam sobie strzelić zapiekankę na kolację ale pomyślałam ze już był makaron na obiad to nie będę przesadzać:) Okropna jestem.Nie potrafię się powstrzymać przed dobrym jedzeniem. Ale przynajmniej słodkiego nie jem