Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
cud - dziś nie podjadałam :-)


Mam za sobą 4 dni miłego siedzenia w domu. Miałam wolne, ale się skończyło i już pora wracać do pracy. Fajnie było posiedzieć sobie w domu - myślę, że mogłabym być Kurką Domową. Sprzątałam sobie, prałam, szykowałam jedzonko, prasowałam, oglądałam TV i siedziałam w internecie. No i nadrabiałam czytanie. Ostatnie moje książeczki to III części Greya  Jeszcze nie dokończyłam III części, ale już niedużo mi zostało, a teraz nie jeżdżę do pracy samochodem więc codziennie około 2 godzin czytam sobie w drodze do i z pracy.

  Budzik nie był dziś dla mnie życzliwy i nie chciał przestać dzwonić o 4:50. Czas wylegiwania się do 10 skończył się na jakiś czas.

Dumna jestem z siebie, że nie skubnęłam nic słodkiego dziś w pracy. Kiedyś co chwila coś skubałam, a to kawałek sera żóltego, a to jakieś pieczywko, a to wędlinka, a to próbowałam jakiegoś sosu itp. Końca nie było widać, a dziś NIC - absolutnie NIC!!!

Dzisiejsza dieta:

5:00 śniadanie - serek i dwa ciastka zbożowe - 252 kcal
herbata zielona
10:00 II śniadanie - pół pomidora, 2 plasterki mozzarelli, kromka razowca, 2 plasterki białego sera ze szczypiorkiem  - ok 350 kcal
herbata zielona
cukierek z melisą - 18 kcal
17:00 obiad - 4 szt wasa - 80kcal
40g almette - 93 kcal
80g ogórek - 13 kcal
ketchup - 15 kcal
herbata czerwona
20:00 kolacja - jeszcze nie wiem - kcal
RAZEM: 820  kcal + kolacja
(postaram się nie przekroczyć 1000)

Nie wiem jeszcze, czy dam radę z ćwiczeniami dziś. Zmęczona jestem po pracy, ale nie wykluczone, że jeszcze się trochę zregeneruję i poćwiczę...
Się zobaczy


  • FuckAndRun

    FuckAndRun

    21 stycznia 2013, 18:22

    najgorzej jest się przemóc do ćwiczeń :) a później już z górki. Ja też zawsze po pracy byłam mega zmęczona i nie chciało mi się ćwiczyć. Ale wiedziałam ze jak nie rusze tyłka to będe mieć wyrzuty sumienia :)