Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątek - masakra...


Cholerka, w pracy się na prawdę robi nieciekawie!!!
Nie dość, że presja z każdej strony, papierologia, to jeszcze wszystko nie tak, wszystko źle, za duże koszty, za małe zyski, za duże straty, redukcje personelu itp.
Nie wiadomo też czy w ogóle nie zamkną ośrodka, w którym pracuję ,bo dwa inne pracują tylko do końca marca, my na razie zostajemy, ale nie wiadomo czy będzie tak na stałe???

Ja powoli dostaje świra, po pracy padam po prostu na twarz, kręgosłup boli, nogi wchodzą w tyłek, głowa pęka od problemów, a i tak nikt nie docenia wysiłków!!!
 
No dobra - koniec biadolenia o pracy!!!
Weekend się przecież zaczyna nie???


Moje dzisiejsze jedzenie:
Śniadanie 5:00 - sok  - 150 kcal
II śniadanie 10:30 - jogurt ze zbożami - 158 kcal
Obiad 14:30 - ryba, surówka z czerwonej kapusty, 6 pierogów ruskich - 570 kcal
Przekąska 18:00 - Kubuś - 150 kcal
sałatka ryżowa z kurczakiem i ananasem - 470 kcal
Kolacja 20:30 - pomarańcze - 400 kcal
RAZEM: 1898 KCAL

Nie jest to jakieś mistrzostwo, ale nie potnę się przecież z takiego powodu?

Padam Kochaniutkie!!!
Pozdrawiam!!!


  • madzik21w

    madzik21w

    22 lutego 2013, 23:08

    ja miałam to samo, do tego zero urlopów, nadgodziny, chora w pracy, szef furiat .... nadmiar obowiązków, ginęłam pod papierami, stres, supeł w żołądku i biegunka, brak apetytu, po pracy od razu wyro i aby do rana... rzucił w cholerę tą robotę po roku zwiększenia się presji do mega maksymalnych. i na 2 dzień hahaha znalazłam nową prace więc ... wierzę w to, że i tobie się uda. wiem , że tak jak piszesz nie da się zyć i byc zdrowym na dłuższą metę.