Skórę trzeba trochę oszczędzać a i morze mi przecież nie ucieknie, postanowiłam więc zmienić swoją ekspresję ciała i pogonić je po górach i dolinach. Padło raczej na doliny, a dokładniej na schodzenie w dolinę. Dziewczyny poszły na zakupy po pamiątki z wakacji, bo jutro koleżankę wnuczki zabierają rodzice na dalszy ciąg do Jastarni, a córa już w przyszłym tygodniu wraca do siebie. Ja zabrałam kije-samobije i postanowiłam skorzystać z komunikacji miejskiej i wywieźć się na szczyt a samej już bez zaciskania serca w poduszeczce tłuszczu zejść solidny kawał drogi w dół. Wybór padł na znaną mi z jazdy samochodem brata i zięcia ulicę, zwaną Jaśkową Doliną. Nazwa jej tak miło grała mi w uszach, a i dowiedziałam się, że kiedyś spełniała funkcję letniska dla Gdańszczan. Wysiadłam na szczycie, czyli na Morenie, Dolne Piecki chyba i ruszyłam w dolinę czyli do Wrzeszcza. "Z tyrolskich białych hal, melodia płynie w dal....", grało mi w głowie i po obejściu dwóch najnowszych, w których chciałam niegdyś wykupić mieszkanie budynkach Hossy znalazłam się prawie, prawie w lesie.
"W Dolinie chłopcy z dziewczętami idą w tan, po winie głowa kiwa się jak pusty dzban, a nogi same tańczyć chcą, melodię tą....." dalej gra a ja zanurzam się w coraz czarowniejszy świat blasków i cieni prześwitujących wśród liści.
Wybór był wspaniały, droga lekko się wiła, cały czas chodnik był w półcieniu, zobaczyłam wiele ciekawych architektonicznie budynków, starych zabytkowych i najnowocześniejsze apartamentowce, różne klimaty: wiejski na stawem, dworek wśród starych drzew, czerwone dachówki i srebne świerki, konsulat Etiopii jak z Nowego Światu w Warszawie.Widziałam okwiecone balkony, Pazia Królowej i pojącą się w fontannie we Wrzeszczu mewę.
Wyszłam od nowoczesności przez bajkową krainę i dotarłam do Manhattanu.....
Kwiaty dla mnie za odkrycie nowej drogi na spacer.
tdro13
19 lipca 2014, 09:29te stare budynki są piękne :-))
Nakonieczny
19 lipca 2014, 16:06Mają to coś, proporcje, pietyzm wykonania detali? Nie wiem, lecz czuję przyjemność w patrzeniu na nie. Szklane domy omijam wzrokiem, jakby ich nie było. Buziaki : )
jasia242
18 lipca 2014, 23:01Piękne miejsca zwiedzilas ale ty ladnie wyglądasz , Gratuluję i pozdrawiam
Nakonieczny
19 lipca 2014, 05:11Dziękuję, nie wiem czy akurat ładniej ale na pewno czuję zadowolenie i dumę z tego, że przełamuję swój zły nawyk siedzenia w domu i zwiększam aktywność. Miłego, aktywnego weekendu Ci życzę!
elkada
18 lipca 2014, 20:25Oj jak Ci zazdroszczę tego wolnego czasu i decydowania o tym jak go spędzisz.Ja od czasu sprywatyzowania służby zdrowia i NFZ nie bylam na urlopie -od 2000 roku,zdarzają się czasami zwolnienia lekarskie,ale jaki to wypoczynek,jak człowiek chory...
Nakonieczny
19 lipca 2014, 05:20Musisz dotrwać w miarę w dobrej kondycji do emerytury, bo nawet gdy nie jest jakaś imponująca to jednak zwiększa poważnie pole swobody wyboru. Czym innym jest dorabiać, a nawet zarabiać z myślą, że nie muszę się martwić o utratę pracy a czym innym żyć w cieniu zagrożenia bezrobociem. Trzymaj się jakoś. Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę.
renianh
18 lipca 2014, 19:06Piękne zdjęcia po tak fajnej wycieczce zasłużyłlas na kwiaty :) Pozdrawiam z Dublina miłego dnia .
Nakonieczny
19 lipca 2014, 05:26Prawda? Zwłaszcza, że rosły na cudzym parapecie. Były tak śliczne, jeszcze w trzech innych kolorach, że podkradłam się na palcach jak jakaś lekko pomylona pod otwarte okno i ukradłam sobie fotkę. Miłego Dnia, pozdrawiam Dublin,córa mieszkała w nim przez parę miesięcy na studiach i była zachwycona..
gilda1969
18 lipca 2014, 16:29Ślicznie o prostu! A Ty jaka pięknie uśmiechnięta od ucha do ucha, Małgosiu, aż miło patrzeć:))) Też właśnie zmykam na kijki:) Pozdrawiam Cie serdecznie:)
Nakonieczny
19 lipca 2014, 05:29Ja na razie te kijki w mieście traktuję z pewną dozą nieśmiałości, ale oswajam się powolutku ze wzrokiem współpasażerów w tramwaju. Pozdrawiam też serdecznie:)
Mayan
18 lipca 2014, 11:27Piękne zdjęcia. Czy zechciałabyś opisać ci jest na nich? Nie znam Trójmiasta. Co to za Pałac? A ten stary, piękny balkon w jakiej dzielnicy? Interesujący jest też ten niski dom. To schronisko? Restauracja? Buziaczki :))
Nakonieczny
19 lipca 2014, 05:43To jest jedna ulica, leci leciutko pod kątem może 5stopni w dół od Moreny-dzielnicy Gdańska do Gdańsk Wrzeszcz, innej jego dzielnicy. Manhattan to taka galeria handlowa w centrum Wrzeszcza, ta ma już kilka lat, ale nie dawno zbudowano koło niej nowe wysokie budynki mieszkaniowe. Ten stary balkon jest z 50 metrów od tego Manhattanu w górę ulicy, biały budyneczek z latarnią to konsulat Etiopii, mały budyneczek z zielonym dachem za polem trawy, dziwnej jakby porosły staw ma nieznane dla mnie przeznaczenie. Niedaleko była strzałka na pole biwakowe harcerzy,może to ma jakiś związek. Na następnym spacerze zbadam tę sprawę.Buziaki:)))
lukrecja1000
18 lipca 2014, 07:34No udalo sie:)pisze wiec od nowa...dzis mam w planach siedziec w domu by ukryc sie przed upalami i piekacym sloncem..wczoraj takze zrobilam sobie udany spacer w godzinach przed poludniowych ale wracalam o 11tej i przypieklo mnie slonko..Mialam na nogach klapki japonki i spiekly mi sie stopy..mimo filtru 50 na twarz ona tez sie przypiekla a powinnam unikac slonca by nie opalac twarzy po wypadku i nie przegrzewac reki..bardzo zaluje bo bylo tak cudownie nad jeziorem..wstalam o 4,30 i niewiele spalam tej nocy.Zagrzebie sie zaraz w lozku i odplyne w kraine snow.ptaki tak pieknie spiewaja za oknem i firanka faluje w oknie jak zagiel plynacej lodzi..Rozmarzylam sie czytajac Twoj pamietnik.Szkoda,ze nie jestes tutaj i nie moge przylanczac sie do wedrowek z Toba.W Twoim dzisiejszym pamietniku tyle cudnych zdjec,wedrowalam wirtualnie z Toba:)Gdy wychodzisz z domu,zabieraj ze soba butelke wody mineralnej..i koniecznie unikaj pelnego slonca,buziaki pozdrawiam Julita
Nakonieczny
18 lipca 2014, 08:23Dziękuję Kochana, cieszę się, że znowu piszesz. Nie wzięłam wody, ale na szczęście po drodze był mały sklepik i kupiłam sobie buteleczkę lodowatego świeżego soku jabłkowego 43cal/ 100g i wypiłam 250ml to zamiast II śniadania. Dzisiaj czuję się jakby walec przejechał mi uda. Tylko woda może mnie odkwasić.Buziaki;) Miłego dnia Julitko:)
lukrecja1000
18 lipca 2014, 12:07Jak powiedzialas ,ze schodzilas w dol kawal drogi pomyslalam sobie oby nie bylo zakwasow..Oj i jednak sa..dla miesni nog gorsza jast wedrowka w dol niestety...bardzo dobre jest przed kazdym wysilkiem fizycznym ,czy tez piesza lub rowerowa wyprawa rozciaganie miesni..takie sklony po ktorych czuje sie,ze one sie napinaja tak jakby byly ,,przykrotkie,,Pij wode z cytryna,sok cytryny odkwasza.Przykro mi ,ze organizm taki figiel nie mily Ci wykrecil i teraz cierpüisz..obys nie zrazila sie przez to do ruchu.Ja wczoraj mimo,ze duzo ukrywalam sie w cieniu i unikalam slonca bylam rano na wedrowkach to wieczorem czulam sie mocno spieczona..Nasze organizmy (w srednim wieku)niestety sa juz kaprysne i czesto zawodza..dbaj o siebie-Zycze bys poczula sie lepiej i nadal maiala ten swoj uroczy humor ,ktory tak lubie:)caluje Julita
Nakonieczny
19 lipca 2014, 05:55Już jest ok. Pod koniec dnia było już lżej. Mam cichą nadzieję, że im więcej będę się ruszać tym więcej wytworzę sobie mięśni. Dały mi popalić totalnie nieobecne już mięśnie ud tuż pod pachwiną. Nie podnoszę wysoko nóg odkąd się przybyło, aby jak najkrócej stać na jednej nodze ale kijki odciążają nogi i pozwalają na wyższe unoszenie, stąd ten efekt. Cierpiało ciało jak się chciało, ale dalej będzie chcieć. Całuski Kochana, dzięki za troskę. Miłego spaceru dzisiaj. :))))
lukrecja1000
18 lipca 2014, 07:22Napisalam juz pare minut temu dlugi komentarz do Ciebie ale pojawil sie dziwny komunikat ,ze nie masz jeszcze swojego pamietnika..wysle zatem te pare slow by sie upewnic ,ze moj wpis trafi pod wskazany adres