Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
praca praca praca


siedze właśnie nad  papierami i walcze jak tylko moge, wiem wiem sobota a ja w papierach ale taki los kurownika(jak to mówi moja przyjaciółka)
Byłam dzisiaj w pracy niestety nie było 100% obecności ludzików  wiadomo sobota- ładna pogoda i wiem po sobie że nie chce się pracować,jednak trzeba wykonać to co zadane.Pracuje już tam 4 lata,z tymi samymi ludzmi ale co dzień zadziwiają mnie tak też było ostatniej środy kiedy to oznajmniłam wszystkim,że w sobote odrabiamy piatek ten po bożym ciele--wtedy wszyscy jednomyślnie stwierdzili,że wolą wolne,nie biorą urlopów tylko odrabiamy w jakąś sobote.Ale niestety bańka mydlana pekła w środe ,ci sami ludzie którzy mieli wolne i wykrzykiwali hasła o odrobieniu tego dnia dokładnie zaprzeczyli swoim słowom i stwierdzili,że oni chcieli przyjść w piątek tylko ja im dałam wolne.Toć to masakra myślałam,że eksploduje ze złośći-czasami zastanawiam się czy ja pracuje z normalnymi ludzmi  czy może jakiś zakład specjalny.Nieważne nie ma co się złośćic i przejmować bo i tak nie mam wpływu na to co oni mają w tych swoich głowach.
  



Dieta jakby zawieszona ale po niedzieli wracam,strasznie bolą mnie piersi więc pewnie dostane okres.Może wreszcie się unormuje.