Dajcie spokój.
Święta są nie pierwszy raz, a większość osób ciągle uważa/ma nadzieję, że
nie popłynie z jedzeniem, będzie jadło z umiarem i w ogóle,
będzie stosować się do tych wszystkich rad typu
"JAK NIE PRZYTYĆ W ŚWIĘTA?"
The answer is... NIE DA SIĘ. Po prostu.
Nie chcę tu nikogo urazić, ani gasić jego planów, nadziei czy motywacji.
Jesteśmy tu wszyscy z jednego powodu: chcemy schudnąć.
Chcemy schudnąć, bo jesteśmy (przynajmniej w naszej subiektywnej ocenie)
zabyt.. obszerni.
A dlaczego tacy jesteśmy? Bo zanim zdążyliśmy się opanować, jedliśmy na potęgę
bo to lubimy. Bo to SPRAWIA NAM PRZYJEMNOŚĆ.
Chwilową, ale przemilczmy.
Dziewczyny (i chłopaki?), na prawdę będziecie w stanie zjeść tylko kawałek ciasta,
3 uszka i kawałek ryby? SERIO?
Nie okłamujmy się: święta to czas w którym każdy tyje, bo ciężko jest się powstrzyma od zjedzenia rzeczy, których nie jadamy na co dzień.
Są oczywiście wyjątki i co niektórzy będą i ćwiczyć i prowadzić dietę,
ale takie osoby 27ego policzymy na palcach jednej ręki.
Dwóch góra.
Także przestańmy siać panikę!
I tak się poprzejadamy, i tak waga pokaże więcej...
Potem znów wrócimy na vitalię i po dwóch tygodniach, po świątecznym żarciu nie będzie śladu.
TAKŻE SMILE EVERYONE!
Cieszmy sie ostatnimi dniami lekkości, bo już za 2 dni, nasze żołądki przeistocza się w żyjące kontenery z żarciem
ewela22.ewelina
22 grudnia 2013, 15:04ja tez nie bede diety robic w siweta nie warto:D
kamm95
22 grudnia 2013, 14:55Ja tam uszek sobie nie pożałuję na pewno :D