Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Porównanie wymiarów z listopada i z dziś :)


Cześć! ;)
Na początku chcę podziękować - za te liczne komentarze! Naprawdę nic nie motywuje mnie bardziej do pracy nad swoją sylwetką, niż te kilka miłych słów od Was. :) I chcę przeprosić - nie piszę teraz często, bo naprawdę brakuje mi czasu. Staram się codziennie, by mój bilans ujemny wynosił przynajmniej 550 kcal, do tego dochodzi szkoła, spacery z koleżankami itd. Ale mimo że nie piszę nic, to czytam Wasze pamiętniki, Vitalia mnie uzależniła. :)
No i obiecane wymiary, od listopada do czerwca:


Jak robiłam tę tablekę to zrozumiałam, że zrzuciłam od listopada tylko 4 kg. Ale jaka różnica!
No i krótki raport z dzisiejszego dnia:


zjedzone - 1412,5 kcal
spalone - 262 kcal
całkowity bilans ujemny - 649,5 kcal

Chciałam już jutro przejść na 1500 kcal, ale czeka mnie koncert, więc nie wiem czy zrealizuję mój plan. Jeśli nie, to mam sobotę. ;)
Ah dziewczynki! Chciałam jeszcze się pochwalić - odkryłam co robić, by przez cały dzień mieć płaski brzuch, a nie tylko rano! Po prostu zmniejszyłam porcje jedzenia - jem ciągle 1400 kcal, ale objętościowo mniej. I wcale nie czuję głodu. :)
Zostały dokładnie 4 tygodnie do wyjazdu do Włoszech.


Na koniec chciałam poruszyć jedną sprawę. Macie też tak jak ja?
Mam jedną koleżankę, która zna mnie od przedszkola. Pamięta te czasy, kiedy codziennie jadłam paczkę chipsów, batoniki itd. Ona kocha jeść, tyle że tego po niej nie widać. I robi mi wyrzuty! Że powinnam więcej jeść, że wyglądam ok itd. Byłoby dobrze gdyby nie namawiała mnie CODZIENNIE do zjedzenia czekolady, batonika albo czegoś innego - chodzę z nią do klasy, więc mam z nią piekło, kiedy specjalnie je przy mnie słodkie, próbując mnie namówić!
I nie rozumie jak mówię "nie!". Grr... Ale mnie to wkurza...
Ale na szczęście tylko wieczorem mam ochotę na słodkie, więc w szkole nie ulegam. :)

Jutro jadę na wspomniany wyżej koncert. Wiecie z kim? Z przyjacielem z poprzedniej notki - będę nazywać go B., bo pewnie często się jeszcze przewinie. :) Jestem naprawdę szczęśliwa.
Trzymajcie się kochane! ;**

  • Kedzia91

    Kedzia91

    18 czerwca 2010, 00:13

    Świetnie Cię rozumiem, tą "koleżanką" jest moja najlepsza przyjaciółka. I najgorsze jest to, że mówię jej, że nie ulegnę, a ona dalej swoje. W końcu się zamknęła jak jej powiedziałam "namawiaj mnie dalej, bo to tylko podnosi poziom mojej silnej woli". Był to blef nie z tej ziemi, bo z każdym jej słowem nachodziła mnie ochota na różne pyszności. Ale ona uwierzyła i miałam chwilę spokoju. Wkurza mnie to, że ona nie rozumie, że powinna mnie wspierać. Ja traktuję to poważnie, a ona sobie z tego robi świetną zabawę. Co do tabelki: jestem w szoku, że 4 kg, a taka różnica, ale pewnie przybyło Ci mięśni. Dla mnie i tak ważniejsze jest to, czy widać po człowieku, że schudł. A po Tobie widać aż za dobrze. Wiesz, że działasz na mnie motywująco?

  • madziura1989

    madziura1989

    17 czerwca 2010, 21:51

    Mam tak samo- tylko nawet nie z jedną kumpelą - taki pech że gdzie się nie pojawie są takie :) albo te chuuude mega i twierdzące że muszą spalic...ehhh ;| Ale cio tam...przeżyciemy ;) Buuuziaki ;*