Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
1901


Dzisiaj jest już mi znacznie lepiej. Wszystko wraca do normy, nie czuję już tego niezadowolenia... Wczoraj prócz porannej jazdy rowerem nie było żadnej aktywności. Nie zmotywowałam się do zrobienia Skalpela, szkoda.
Ćwiczenia już wykonane, miłe uczucie mnie po nich ogarnęło. Taka miękkość w stawach przy schodzeniu po schodach. Do klasycznego codziennego treningu dorzuciłam dzisiaj parę minut (ok.10) wygibasów od siebie. Spociłam się okropnie, ale warto było :)
Dzisiejsze posiłki:
1 śniadanie:
jajecznica z dwóch jajek z plasterkiem łososia wędzonego i szczypiorkiem (smażona bez tłuszczu) podana z pomidorem średniej wielkości
2 śniadanie:
serek wiejski z pokrojoną w kostkę większą śliwką
obiad:
burger rybny smażony na oleju rzepakowym z dwoma łyżkami kaszy gryczanej (tyle jej było przed ugotowaniem), dwa średnie ogórki pokrojone w plastry
kolacja:
200g kefiru, średnia gruszka.
Kocham warzywa i owoce, dzięki nim wszystko jest takie apetyczne :) Ale nie zamierzam już przesadzać tak jak wczoraj. Wciąż jeszcze mi wstyd tego, co zrobiłam. Cofnęłam się zamiast iść do przodu...
Trudno, co się stało, to się nie odstanie. Kolejna dobra wiadomość to to, że nareszcie dostałam okresu :D To może się wydawać dziwne, że się cieszę, ale tak długo na niego czekałam, że już prawie się wybrałam do lekarza... Nie ma to żadnego związku z ciążą, bo na nią też trzeba zapracować xD No nic, nie będę się nad tym rozwodzić... muszę się ogarnąć i nareszcie pójść do lekarza.
Po tym tygodniu chyba nie zasłużę na żadną nagrodę. Wymiękłam. Miałam dzisiaj już ostatnie korepetycje. Strasznie "znielubiłam" tego chłopaka, którego uczyłam. Zawsze się spóźniał i na dodatek przychodził bez materiałów, które mu wcześniej dawałam. Strasznie drażni mnie takie zachowanie. Wiem, że on mi płacił za te lekcje, ale przecież mogę wymagać od niego chociażby odrobiny szacunku i zaangażowania... To chyba był najmniej sympatyczny mój uczeń jak do tej pory...
Zamierzam się zmierzyć i zważyć już w poniedziałek rano. Jutro nie ma odpoczywania, skoro odpuściłam wczoraj, to jutro nadrabiam trening. Do tego dochodzi cotygodniowe duże sprzątanie i wyprawa na zakupy z młodszą siostrą... Potrzeba mi na ten dzień dużo energii :D
  • spioszek16

    spioszek16

    30 sierpnia 2013, 23:08

    endorfinki po ćwiczeniach szaleją :) fajne menu , Dzięki za życzenia ;)

  • streaker

    streaker

    30 sierpnia 2013, 20:23

    o kurde kochana, to faktycznie miałaś przejścia, współczuję, ale powiem Ci że ja kiedyś też miałam aspiracje na pro ana , przy wzroście 165 ważyłam 46 kg. miałam mega niedowage ; / a jeansy mi się takie marzą bo zawsze to albo z Big Stara albo z Reserveda czy Zary. A kurde takich porządnych za 4 stówy nie mam :D

  • streaker

    streaker

    30 sierpnia 2013, 18:47

    ojjjj tak bez warzyw i owoców było by brzydko nudno i szaro :D