To najwspanialsze uczucie kiedy kończę piątkowy dzień pracy.Od poniedziałku do piątku wstawałam codziennie o 5 rano.Do pracy wychodziłam chwilę po 6(czasami o 5:45) a wracałam ok 19,gdzie cały dzień spędzam chodząc (naprawdę sporadycznie mam chwile aby usiąść)-- może to jest powód dla którego nie gubię centymetrów w łydkach
Od niedzieli pilnie przestrzegam diety ,ale kiedy nadchodzi sobotnie popołudnie nie mogę się oprzeć (ani odmówić) znajomym lub przyjaciołom ,sobotniego relaksu i imprezowania po tak ciężkim tygodniu
W związku z tym jutro od 17:00 znowu imprezuję - jeszcze nie wiem jak będzie ,bo jest to spotkanie grupy ludzi z mojej okolicy,masa nowych osób chcąca poznać nowych ludzi (czyli Polacy za granicą),ale z pewnością nie będzie "grzecznie" . A w niedzielę rano znowu rachunek sumienia ,żal za grzechy i pilne przestrzeganie diety---- aż do kolejnej soboty
quesadilla
6 grudnia 2014, 00:07Znam to...caly tydzien trzymania diety i w weekend masakra...tak jak ja - caly weekend grzecznie a dzis pizza:-(