Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przedświąteczna gorączka


Im blizej świat tym bardziej jestem na bakier z dietą :(
Praca z dojazdami pochłania mi średnio 12-13 godzin (pracuje fizycznie,cały dzien na nogach,w tym czasie jem 3 posiłki srednio po 200 kcal),potem pędem do domu i rodzinny obiadek (kalorie liczone,jedzonko ważone),w między czasie kilkanaście telefonów: praca,znajomi,rodzina-- kazdy z jakimś problemem,planem albo propozycją...gdzie w tym samym czasie kołaczą mi sie po głowie myśli -- kiedy dokupie jedzenie na świeta,juz o tym kiedy je zrobie nie wspomnę.
Po obiadku godzinny "relax" przy filmie , rozmowach i planach na swieta... i nagle odzywa sie we mnie "głodomor"
Kurcze dzisiaj nie mogłam sie oprzec i zjadłam 2 kromki chleba sojowego z nasionami i margaryna z oliwek,majonezem ligh i kethupem...juz nic więcejserce mi krwawiło,że grzesze ,ale musiałam (slina)
Czuję,że tym razem pomiary piatkowe nie wyjda na minus tylko na plus...aaaaaaa (szloch)