Tak fatalnych Świąt nie pamiętam .
Do kolacji wigilijnej siadałam z prawie 40 stopniową gorączką.Potrawy dla mnie nie miały smaku,a jedyne o czym marzyłam to łóżko
Pierwsze i drugie święto nie wiele się różniły,choć już nie miałam takiej gorączki (leki i wygrzewanie w łóżku zrobiły swoje).
Aby utrzymać dietę nie miałam nawet głowy (bo czułam się lekko nie przytomna) także od czasu do czasu zjadłam to co rodzinka mi zaserwowała a nie miało to nic wspólnego z utrzymaniem diety.Do tego dużo spałam.Jakby wszystkiego było mało,dzisiaj wieczorem pogotowie zabrało moją mamę do szpitala (oboje moich rodziców jest ciężko chorych),więc na dokładkę mam zszarpane nerwy (tym bardziej,że ja mieszkam w Londynie a oni w Polsce)
Wesołego po świętach