Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
witajcie:)


Długo mnie nie było jestem ponownie od 3 stycznia. 2 lata temu udało mi sie schudnąć z vitalią 9 kg sukces nie był osiągnięty ale i tak czułam się dobrze i znów sie zapomniałam i kg zaczęło przybywać więc powtórnie wróciłam w tym roku z wagą 64,5. to chyba taki mój pułap kiedy włącza mi się alarm i biorę się za siebie. W zeszłym roku próbowałam może z 3 razy i szybko odpuszczałam miałam nawet raz czy nawet 2 wykupiony abonament na vitalii na 3 miesiące, marnotrawstwo  i lenistwo 
Ale ten rok należy do mnie do nowej Mnie i tym razem sie uda! Wierzę w to a to już wielka szansa na sukces. To tak na wstępie a piszę bo chciałam wyspowiadać się z mojego wczorajszego grzeszku czyli wieczornego obżarstwa łakociami nie liczyłam dokładnie ale coś jak kilkanaście precelków cebulowych, (takie malutkie) 3  mini wafelki 2 ciasteczka a la markizy ale mniejsze 1 pierog ruski bo mąż postawił pełen talerz przede mną wiec musiałam mu trochę pomóc żeby czasem on za dużo nie zjadł:) Normalnie nie zjadłabym TYCH słodyczy bo jakoś nie robią na mnie wrażenia ale wczoraj już chyba był ten dzień kiedy mnie dopadło! kolację sobie odpuściłam miałam jeszcze ochotę na białe winko ale nie chciało mi sie zejść do sklepu czasem lenistwo popłaca bo to byłyby kolejne kalorie! czuje sie średnio winna ale jednak, rano zaliczyłam już bieżnie jutro ważenie więc zobaczymy:) a tymczasem walka trwa!