Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Coś ruszyło


- 1,4 kg, toż to kropla w morzu. Ale i tak jestem szczęśliwsza właśnie o ten lekko ponad kilogram mniej. Od 2 dni ciężko mi się do czegokolwiek zmobilizować, taka pogoda dla grubasów jest istną katorgą. Jedzenie OK, nie mam ochoty na nic extra niż to, co sobie zaplanuję. Wczoraj jeden znajomy, po 3 miesiącach niewidzenia, powiedział mi, że wyglądam jakby spotkało mnie ostatnio dużo ciężkich wydarzeń. Wkurzył mnie, więc mu powiedziałam, że jednym z nich jest rozmowa z nim i kazałam spadać. A mimo to mnie to dotknęło, ta cała presja sukcesu, dobrego wyglądu, ciągłego uśmiechania się mnie najzwyczajniej w świecie drażni. Może dlatego, że mi nie wychodzi. A może dlatego, że chcę być sobą i mieć możliwość pozwolenia sobie na gorszy dzień. A niech to szlag. Lecę do pracy.