Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rano szaro i ponuro, a potem.. :)


A potem poszłam na rower tak jak planowałam! No nie powiem, by było tak jak planowałam, ale nie było źle. Jako, że wczoraj jeździłam po tym wertepach, to dzisiaj zauważyłam, że nie ma dwóch śrubek po jednej stronie bagażnika. A morał z tego taki, że już dzisiaj zbytnio nie poszalałam z jazdą, bo jadąc tam, gdzie wczoraj jeździłam czułam jakby zaraz miał mi się rower rozlecieć. Niestety to jedyne miejsce, gdzie nie ma ruchu i można w spokoju pojeździć, więc nie miałam wyboru. Ale, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :D Trochę pojeździłam. Po czym dałam rower na bok, by sobie odpoczął i trochę pobiegałam ]:> Maratończyk ze mnie żaden, ale nie powiem bym się nie zmęczyła, a najważniejsze był (pot):D

A tu mam dla Was kilka zdjęć (cwaniak)

                                     Tzw. gwóźdź programu :D

I kawałek mojej grubiutkiej nogi, by nie było, że mnie w ogóle nie widać :D

           

                              Kawałek niedziurawej trasy :D

     

                                 Manewr do skręcania :D

                        Schodki też się przydały do ćwiczeń ;)

                              I takie cudeńka też napotkałam (zakochany)

Kolejne cudo <3 Relaks dla moich włosów, zrobię im kąpiel w pokrzywie ]:>

No i to by było chyba na dzisiaj tyle :D Miłego wieczoru! (przytul) A teraz idę czytać co tam słychać u Was ;)