Mi brakuje weny do pisania, wole Was czytać :)
Wróciłam na dobre tory :)
Dziś 2 h fitnessu :)
Jedyne co mnie gubi, to ciemny chleb .. musze go kupowac, bo po prostu nie mam czasu ani siły, żeby wymyślać co wziąć na uczelnię. Samymi owocami się nie najem, czasem biorę jakiś serek wiejski. Przerabiałam już etap, kiedy w pojemniczku brałam sobie wyporcjowanego kurczaka zz warzywkami, ale niestety na mojej uczelni nie ma ławek ! nie ma gdzie usiąść i nie ma jak tego zjeść. A wiadomo jak jest z kanapką .. szybko do ręki.Stołówki też nie ma .. Na ławce w parku ? ggdzie gołębie się zlatują .. bez sensu ..
W trakcie okienek czasem też chodziłam do jakiś ala kawiarenek, kupowałam kawkę i zaszywałam się gdzieś z moim prowiantem. Ale to też się nie sprawdza. Nie mam kasy na to, żeby za każdym razem kiedy chcę zjeść, kupować dodatkowo coś do picia .. Poza tym głupio tak przychodzić z własnym jedzeniem do kawiarni.
Macie jakieś sposoby, jak to ogarnąć ? Albo co przygotowywać do zjedzenia żeby dało się zjeść w biegu ?
Nieraz tak sobie myślę, żeby to rzucić i nie cudować. Wystarczy kupić obwarzanka, które są na każym rogu, 0,50 gr i już by było po problemie ... Boję się, że kiedyś się złamię.
Trzymajcie się !
malina7898
24 kwietnia 2012, 06:32Wiem coś o tym:D. Nie raz koleżanki się ze mnie śmiały bo wcinałam np. spaghetti na przystanku:D:D. Proponuje: jogurt pitny, sok pomidorowy, jabłko, naleśnik w woreczku (ludzie będą myśleli, ze jesz kanapkę)
Dzellaa
18 kwietnia 2012, 10:41no mi też jest ciężko ale jakoś wytrzymuje, tu jogurt pitny, tu banan, tu wafel ryżowy i jest ok. Jakoś trzeba wytrzymać.
agesia1991
18 kwietnia 2012, 08:02No ja na uczelni jade na owocach i jogurtach:( niestety nawet chleba razowego jesc nie moge, a cale kupne jedzenia mnie przeraza. Ale tez najczesciej jem na stojaco:)
klaudiaW
18 kwietnia 2012, 07:22a nie macie na uczelni jakiegoś bufetu gdzie potem imprezy się odbywają? bo tam nikomu nie będzie przeszkadzało jak wyjmiesz swoje jedzenie ja miałam tak zwany bukszpryt i tam nikomu nie przeszkadzało ze każdy przychodził z kanapkami:) nie poddawaj się zawsze jest jakieś rozwiązanie
nietakaslodka
17 kwietnia 2012, 23:51ja zazwyczaj jem jakieś owoce albo jogurt pitny. też mnie denerwuje to ze w czasie zajec nie moge normalnie zjesc. mamy co prawda bardzo tani bufet na uczelni, ale co z tego skoro porcje jak dla 3 osób, sam tłuszcz i pewnie z 700 kcal na jedno danie;/ na pocztaku tez nosilam jedzenie w pojemnikach, ale troche to niewygodne a poza tym jak widziałam wzrok moich kolegów "prawdziwych studentów" którzy wolą chlać wódkę 5 dni z rzedu zamiast kupic sobie cos do jedzenia, wiecznie głodują i jak widzą że ktoś ma cos normalnego do jedzenia, to nie dość że dziwią się "skąd to masz?" to jeszcze patrza jakb chcieli Cię tym wzrokiem zabić... to w sumie odechcialo mi sie i zostałam przy jabłkach i bananach. ale mysle, że kanapki z ciemnego pieczywa z warzywkami albo chudą szynką drobiową są spoko. :)
miladyyy
17 kwietnia 2012, 23:22mysle ze kanapki sa dobrym rozwiazaniem... wsadzaj tam kupe warzyw, jakiegos kurczaka peiczoneo smazonego czy cos tam :)
groszkiiiroze
17 kwietnia 2012, 23:00nie łam się ! ja jestem na etapie serka wiejskiego i jogurtów... chleb muszę całkowicie odstawić , bo jak go kupię to : aa to tylko kromka , później następna i nastepna i znów... i nie umiem przestać :) a co do jedzenia na uczelni hm... ciężko cokolwiek wymyślić, chyba każdy ma taki problem :)