Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Coraz lepiej


Się czuję. Nawet zaczynam lubić to urządzenie w mojej łazience. Szczególny sentyment mam do tej starej wagi. Zaniża totalnie, ale jak przyjemnie jest popatrzeć na te cyferki poniżej 80 kg. Plan nadal realizuję, ostatecznie założenia mam po to realistyczne, aby móc sobie codziennie stawiać ocenę wspaniałą. Mało, ze poprawia mi się samopoczucie, to jeszcze i centymeterków mniej. Dziś się zmierzyłam 78 w pasie i 100 w biodrach. To już brzmi.

Spowiedź moja codzienna – chociaż może nazwać by to jakoś inaczej, ostatecznie nie grzeszę, a się chwalę. Może np. chwalba moja codzienna, albo... no właśnie macie jakieś ciekawe propozycje:

- 3 litry wody niegazowanej. Pragnienie wzmaga się jak siedzę przed komputerem i czytam Wasze pamiętniki. Dziwne jakieś.

- 2 km kraulem. A miałam takiego lenia, ale wiedziałam, że dziś sobie nie popływam (jako osoba od spraw beznadziejnych przekonuję moje panie, ze one też potrafią). No to polazłam i ledwo się w czasie zmieściłam, ale plan minimum wykonałam i teraz pracuję na ocenę doskonałą,

- 7.000 kroków przelazłam

- jadłam:

3 kromki razowego chleba z żółtym serem i masłem

2 nektarynki

15 śliwek

20 winogron

6 pomidorów

10 marchewek na surowo z własnego ogródka (smak i zapach niebo w gębie)

10 ogórków gruntowych

4 papierówki

1 talerz krupniku

½ nadziewanej papryki z ryżem i żółtym serem

1 zsiadłe mleko (0,5 litra)

2 garście borówek

1 garść malin

 

Jutro jadę na obiecane lody!!!!!!!!!!!! To dopiero będzie przyjemność.

 

  • angelonfire

    angelonfire

    10 sierpnia 2006, 16:45

    Gratuluje utraty centymetrów. Lody się jak najbardziej należą :D Poza tym muszę przyznac, że bardzo zazdroszczę Ci tego pływania. Kilka lat temu próbowałam się nauczyc pływac, ale jakoś niezbyt mi to szło. Chyba po prostu za bardzo boję się głębokiej wody. Ale cieszę się, że tylko ja jestem taki bojuch i Ty dajesz sobie świetnie radę w przepływaniu 2 km kraulem. Pozdrawiam i zyczę miłego wieczoru. Buźka :)