Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
​Nawyk 1 – mąka pełnoziarnista


To było w sierpniu. Zaczęło się od rozmowy.

- Lubisz bułeczki.

- Pewnie. Mam nawet ulubioną piekarnię. Pieką dobry chleb i jeszcze lepsze bułki. Po prostu niebo w gębie. Nie takie, jak z marketu, co to po godzinie od wyjęcie z pieca, nadają się co najwyżej do wbijania gwoździ.

- No cóż. Masz pecha. Powiedz im pa, pa.

- Ale jak?

- Normalnie. Od teraz jesz tylko pieczywo z mąki z pełnoziarnistej.

- Ale od czasu do czasu mogę jedną bułeczkę?

- Jak będziesz ważyć 55 kg, to pomyślimy.

- Sadysta jesteś, wredny, okrutny człowiek.

- Piękne komplementy, możesz kontynuować.

Mogłam, ale większego sensu to nie miało. Wiedziałam, że się zastosuje. Więc poszłam do sklepu i kupiłam sobie razowy chleb. Chociaż bułki kusiły. Wieczorem z dumną się pochwaliłam.

- Dziś jadłam tylko razowca.

- Co, proszę?! - To nawet nie było pytanie. Był zły. - Czy ja mówiłem coś o zmielonej mące? Miała być pełnoziarnista.

No i okazało się, że razowy chleb ma tyle samo wspólnego z wypiekami pełnoziarnistymi, co ja z rozmiarem S. Wyszukał mi w necie informacje o odpowiednim chlebie. Znalazł Biedronkę, w której go sprzedają i kazał iść i nabyć. Natychmiast. Chciałam skorzystać z samochodu, bo jednak kawałek mam, ale wredny stwierdził, że w ramach kary mam zasuwać na piechotę. Poszłam. Znalezienie chleba nie było łatwe. Nie leżał na półce z chlebem, tylko obok. Nawet w wybór miałam chleb 7 zbóż albo 7 ziaren. Wzięłam obydwa. Za duże te opakowania nie były. Po rozcięciu folii, spróbowałam.

I ja to mam jeść? - to pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy. Smak w niczym nie przypominał chleba. Grzecznie poinformowałam o tym mojego sadystę.

- Ależ kochanie – zaczął i wiedziałam, że to siebie dobrze nie skończy. - Wcale nie musisz jeść. Kto ci w ogóle każe jeść chleb. Ludzie żyją bez chleba i dają sobie radę.

- Znaczy się bułki jedzą i ciastka.

- Uważaj, za ciasteczka pewna królowa Francji skończyła na szafocie. Masz wybór: jesz ten chleb albo żaden.

Westchnęłam ciężko. Wizja szafotu zadziałała na mnie. Okazało się, że chleb pełnoziarnisty mają jeszcze w dwóch pozostałych marketach. Jednak jak dla mnie ten z Biedronki jest najbardziej zjadliwy.

Jednak mąka pełnoziarnista prześladowała mnie. Skończyły się kupne pierogi. Przy kluskach odkryłam, że produkują je też z mąki z soczewicy czy zielonego groszku. Wolę je od tych z mąki pełnoziarnistej. Mają lepszy smak.

Najgorsze jednak jest z plackami. Mąka żytnia pełnoziarnista zmienia ich smak okropnie. To mielę sobie płatki owsiane pełnoziarniste i wtedy jest trochę lepiej. Ale tylko trochę.

Na Wigilię dostałam odpust zupełny. Sadysta czasem ma ludzkie uczucia. I cholera jasna, jedząc normalną bułkę, nie czułam przyjemność. Nawet pierogi nie były takie, jak pamiętałam. Ale serniczek za to nadal jest poezją.

W Boże Narodzenie znów siedziałam przy stole, mając na talerzu swój chleb, którym zagryzałam kapustę z grzybami. Z sadystami nie warto zadzierać.

  • Luna.Aurora

    Luna.Aurora

    30 grudnia 2018, 18:54

    Mój mi gotował...