Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Co leczy rany?


    Co tak naprawdę leczy rany? Czas? Czy czas wyleczy nas tak aby nie pamiętać nic co złe? Żeby zostawić za sobą to co przykre i bolesne? Czy czas to "lekarstwo" na wszystko?
    Moim zdaniem nie, a nawet jestem za stwierdzeniem iż czas w tym momencie w pewnych okolicznościach pogarsza sprawę i tak naprawdę nas zabija. Dlaczego? Ponieważ to co się stało lub co się dzieje samo nie zniknie, sama to przerabiałam więc wiem najlepiej. Zawsze wychodziłam z założenia że nie potrzebuję niczyjej pomocy, że sama sobie jestem w stanie pomóc najlepiej ze wszystkim. I szczerze na początku było dobrze, czułam się pewnie kiedy sama pokonywałam ciężkie wzniesienia, ale kiedy przed oczami zobaczyłam dolinę, nie umiałam jej przejść. Wciąż szłam do góry, szukałam nowych wrażeń, brałam na siebie wszystkie ciężary, a kiedy coś się zmieniło, kiedy świat się odwrócił, zostałam sama. I nie spadłam  na dno tylko tak naprawdę ja zawsze byłam na dnie, to tylko moja chora ambicja, stawiała przede mną pewne wyzwania, pewne rzeczy, pewne sytuacje, zachowania, jak gdyby rozdwojenie jaźni, jakby człowiek bał się wszystkiego ale w sumie nie wiedział czego się boi. To zgubne zachowanie, ta zgubna sytuacja, doprowadziła mnie do tej cienkiej granicy którą wielu z nas przekroczyło. I nie czas mi pomógł z tym walczyć, to nie czas zapobiegł cierpieniu, nie zabił przykrych wspomnień.
    Muszę się odważyć i powiedzieć, że nie czas pomaga w takich sytuacjach, więc niech nikt na czas nie liczy. Pomóc w tej sytuacji mogą ludzie, jakieś sytuacje z ludźmi związane. Trudno jest mówić bliskim o tych rzeczach, ja nie mówiłam nikomu z rodziny o moich problemach, to nie oni pierwsi o tym się dowiedzieli tylko moi znajomi. Oni się najpierw dowiedzieli co się dzieje, i naprawdę oni mi pomogli. Nie było żadnego mydlenia oczu "oj przestań, trzeba żyć", "życie jest piękne", "będzie dobrze", oni próbowali to zrozumieć. Nie postawili diagnozy zanim posłuchali co miałam do powiedzenia, najpierw mnie wysłuchali.
    Chciałabym tylko dodać w tym miejscu, że nie piszę tego tu po to aby mieć nie wiadomo ile komentarzy czy wpisanych notek, pisze wtedy kiedy czuje potrzebę. Kiedy coś wraca, coś się pojawia, coś nas pcha do tego aby powiedzieć cos innym, tym którzy wiedzą, wiedza co to znaczy zbliżyć się do tej cienkiej granicy.